Półfinałowy mecz Betard Sparta Wrocław - Cash Broker Stal Gorzów (47:43) nie był wielkim widowiskiem ze względu na tor. Największym problemem była dziura wielkości metra kwadratowego na wejściu w pierwszy łuk. Poza tym tor się rozwarstwiał i nie był bezpieczny. Gospodarze tłumaczyli, że na taki stan nawierzchni wpływ miała pogoda.
Jeszcze w sobotę udało się przeprowadzić trening w normalnych warunkach. Po jego zakończeniu tor zgodnie z procedurą meczu zagrożonego został ubity przed godziną 20.00. Już wtedy wrocławianie podejrzewali, że mogą być problemy, bo duża wilgoć i niska temperatura, sprawiły, że nawierzchnia nie chciała się związać. Miał to widzieć komisarz Jacek Woźniak, który w sobotę od 11 był na stadionie i doglądał prac.
Nie wiadomo, w jakim kierunku pójdzie postępowanie. Z Ekstraligi Żużlowej docierają głosy, że skoro mecz miał status zagrożonego, to może nie trzeba było robić w sobotę treningu. Wrocławski klub mógł bowiem przewidzieć, że mogą być kłopoty z ponownym przygotowaniem nawierzchni na niedzielę. W trakcie zawodów zarządzono dwie dodatkowe kosmetyki toru, które jednak niewiele dały.
Co grozi Sparcie, jeżeli Ekstraliga Żużlowa (jeśli zostanie wybrane uproszczone postępowanie, to ona będzie podejmować decyzję), bądź Komisja Orzekająca Ligi, stwierdzą, że klub popełnił błąd w sztuce? Najbardziej prawdopodobna jest kara finansowa. Regulamin mówi, że za takie wykroczenie możliwa jest grzywna od 50 do 150 tysięcy złotych. W najlepszym razie wrocławianie mogą dostać karę w zawieszeniu. Trzeba jednak pamiętać, że dwie takie już w tym sezonie otrzymali, więc tym razem może nie być taryfy ulgowej.
ZOBACZ WIDEO Doyle wylądował pod bandą. Zobacz skrót meczu Wolverhampton - Swindon [ZDJĘCIA ELEVEN EXTRA]
Jeśli idzie o osoby funkcyjne, to konsekwencje mogą ponieść toromistrz Henryk Piekarski, kierownik zawodów Krzysztof Gałandziuk, ale i też trener. Choć Rafała Dobruckiego w sobotę nie było, prowadził reprezentację w DMŚJ, to formalnie odpowiada on za tor. Każdej z tych osób grozi zawieszenie.