Rywalizacja w półfinałach PGE Ekstraligi rozpocznie się już 3 września. Betard Sparta podejmie wówczas Cash Broker Stal Gorzów. We Wrocławiu trudno teraz o wielki optymizm, zwłaszcza, że kilka dni temu drużyna Rafała Dobruckiego przegrała u siebie z zielonogórzanami (39:51).
- Czy jestem tym zaskoczony? Rozmiarami tej porażki na pewno. Z drugiej jednak strony, można było przypuszczać, że Spartę dopadnie prędzej czy później kryzys. Zauważmy, że zadyszkę łapali w czasie rundy zasadniczej wszyscy, od Falubazu po Unię Leszno. Niepokojące jest jedynie to, że kryzys ten dopadł wrocławian tuż przed półfinałami - mówi ekspert nSportu+, Wojciech Dankiewicz.
Sparta może się jedynie cieszyć, że nie przystąpi do półfinałowej rywalizacji z marszu. - Przez półtora tygodnia, do 3 września, naprawdę wiele może się zmienić. Zawodnicy na pewno popracują nad sprzętem i niejeden z nich odwiedzi swojego tunera. Ważne jest też to, co zrobi sztab szkoleniowy - dodaje.
Zdaniem naszego rozmówcy, Betard Sparta powinna poświęcić dużo czasu swojej nawierzchni. Ostatnio lepiej czuli się na niej rywale z Zielonej Góry. - Widać, że drużyna Rafała Dobruckiego nie zdołała go jeszcze w stu procentach rozgryźć i nie zawsze czuje się na nim komfortowo. Uważam, że menedżer powinien zorganizować w najbliższych dniach jak największą liczbę treningów. Zawodnicy powinni trenować do znudzenia starty i rozegranie pierwszego łuku. To klucz do sukcesu na wrocławskim torze, bo trudno odrabiać tam straty na dystansie. A ostatnio z tym wychodzeniem spod taśmy było w przypadku Sparty różnie - zauważa Dankiewicz.
ZOBACZ WIDEO Kulisy pracy kierownika drużyny w PGE Ekstralidze