Marian Maślanka. Lwim pazurem: Uważajcie na taktykę Skrzydlewskiego. To naprawdę działa (felieton)

WP SportoweFakty / Adrian Skorupski / Witold Skrzydlewski
WP SportoweFakty / Adrian Skorupski / Witold Skrzydlewski

- Orzeł jedzie lepiej, kiedy Witold Skrzydlewski krytykuje swoich zawodników lub nie daje im szans na sukces. Tarnowianie powinni o tym pamiętać - pisze w swoim felietonie Marian Maślanka.

Lwim pazurem to felieton Mariana Maślanki, byłego prezesa Włókniarza Częstochowa, a obecnie cenionego eksperta.

***

Tym razem będzie o Nice 1. LŻ, bo w końcu startuje faza play-off. Niektórzy mówią, że półfinały mają wyraźnych faworytów, zwłaszcza ten łódzko - tarnowski, więc będzie nudno. Ja się z tym nie zgadzam. Emocje będą zarówno w jednej, jak i drugiej parze.

Niby Orła i Unię w tabeli dzieli przepaść, ale co z tego. Po pierwsze, sport żużlowy ma w sobie jakiś pierwiastek niespodzianki. Łodzianie mają ambitnych zawodników, a także prezesa, który chce zakończyć sezon i obecność na starym stadionie dobrym wynikiem. Tam przecież powstaje nowy obiekt, więc klimat trzeba budować już teraz. Dla przykładu - Amerykanie oceniają i pamiętają człowieka po tym ostatnim wystąpieniu, a prezes Skrzydlewski akurat to doskonale wie.

Niektórzy krytykują szefa łódzkiego klubu, że często nie oszczędza swoich zawodników w mediach, że nie daje im szans na wygraną. Nie wiem, czemu niektórzy biorą to tak śmiertelnie poważnie. Dla mnie od dawna to jest element pewnej taktyki, która w dodatku często się doskonale sprawdza. Ostatnio doszedłem nawet do wniosku, że Orzeł jedzie lepiej, kiedy prezes gorzej mówi o drużynie. To po prostu przekorny człowiek. Kiedy mówi, że nie ma szans, to w głębi serca bardzo chce, żeby jego zespół się postawił. Pomijam już to, że czasami drużynie jedzie się lepiej, kiedy nie jest faworytem. Każdy ma swoje metody. Najważniejsze, żeby jakoś motywować ekipę. Sam byłem prezesem i doskonale wiem, jak ogromne ma to obecnie znacznie. Najgorzej jest nie robić i nie mówić nic.

Osobiście wyznawałem inną filozofię od szefa łódzkiego klubu. Starałem się rozmawiać z każdym zawodnikiem i wyciągać z niego to, co w danym momencie najlepsze. Jednak to wcale nie znaczy, że jest jeden patent na sukces. Każdy musi znaleźć swój klucz. W Łodzi od lat działa ten sam mechanizm i jeśli prześledzicie historię, to działa naprawdę nieźle. A tak poza tym, to z panem Witoldem łączy mnie jedna rzecz. Też lubiłem stawiać na ludzi, którym w innych klubach coś się nie udało. Oni w Częstochowie odżywali i robili świetne wyniki. Ale wracając do tego co nas czeka w niedzielę, spodziewam się naprawdę wielkich emocji.

Pierwszy pojedynek w dwumeczu Orzeł - Unia będzie kluczowy. Uważam, że dojdzie do niespodzianki. Moim zdaniem łodzianie się sprężą, wygrają i będzie czego bronić w Tarnowie. I oby tak było. Niech emocje w tej rywalizacji trwają do ostatniego biegu.

Marian Maślanka

ZOBACZ WIDEO Żużlowa prognoza pogody

Źródło artykułu: