Sytuacja leszczynian jest bardzo komfortowa. Nie dość, że mają już zapewniony udział w finałowej czwórce, to w ostatnich trzech meczach dwukrotnie pojadą na własnym torze. Menedżer zespołu, Piotr Baron chce ten czas odpowiednio spożytkować. Już w minioną niedzielę, podczas pojedynku z Get Well Toruń, leszczyński tor różnił się od tego, jaki przygotowywany był dotychczas.
- Zamiast stać w miejscu, wolimy eksperymentować trochę z nawierzchnią. Tym razem wypróbowaliśmy tego nie tylko na treningu, ale i w warunkach meczowych. Chcieliśmy spróbować czegoś nowego już z myślą o tym, że zbliżają się play-offy - tłumaczył menedżer.
Właśnie eksperymentami z torem gospodarze tłumaczą to, że do dziewiątego biegu wynik był na styku. Fogo Unia na dobre odskoczyła torunianom dopiero w drugiej części zawodów i wygrała 53:37. - Raczej będziemy szli jednak w kierunku toru, jaki był wcześniej, bo nie wszyscy na tej zmienionej nawierzchni się dobrze odnajdywali. Widać to było choćby po czasach poszczególnych wyścigów. Te były gorsze niż zazwyczaj - wyjaśnił Baron.
Nie oznacza jednak, że to już koniec eksperymentów. Zwłaszcza, że dwaj najbliżsi rywale, którzy przyjadą do Leszna, są osłabieni. Cash Broker Stal Gorzów prawdopodobnie zjawi się bez kontuzjowanego Martina Vaculika. Kompletnie rozłożony kadrowo jest natomiast ROW Rybnik. Zawieszony za doping jest Grigorij Łaguta, a z powodu urazów wypadli Max Fricke i Rafał Szombierski.
ZOBACZ WIDEO Maksym Drabik: Na świętowanie nadejdzie czas po sezonie