Polonia Bydgoszcz przegrała w niedzielę z Euro Finannce Polonią Piła i jest już jedną nogą w drugiej lidze. Wprawdzie są jeszcze matematyczne szanse na utrzymanie, ale trudno przypuszczać, że słabo dysponowana drużyna zdobędzie jakiekolwiek punkty w starciach z głównymi faworytami rozgrywek. Dla bydgoskiego środowiska aktualna sytuacja klubu, na czele którego stoi Władysław Gollob, to bardzo duży cios.
- Powody są różne, ale trudno zarzucać brak kompetencji, doświadczenia i umiejętności człowiekowi, którego synem jest jeden z dwóch naszych mistrzów świata. Pan Władysław wypromował nie tylko jego, ale również Jacka, który przecież też sporo osiągnął - mówi w rozmowie z portalem WP SportoweFakty Ryszard Dołomisiewicz.
Władysławowi Gollobowi niektórzy zarzucają brak wzmocnień. Nad drużyną widmo spadku wisiało już od wielu tygodni, a mimo to nie udało się doprowadzić do startów w Polonii Craiga Cooka, Rory`ego Schleina czy Gleba Czugunowa. Dołomisiewicz jest jednak daleki od stwierdzeń, że został popełniony błąd.
- Musielibyśmy znać kulisy rozmów - podkreśla. - Do wzięcia był między innymi Schlein, który wyraźnie unikał jednak w tym roku startów w pierwszej lidze. Gdy pojawiła się z kolei oferta z ROW-u Rybnik to nie miał już żadnych oporów i przyjął ją momentalnie. W wyższej lidze o punkty jest wprawdzie znacznie trudniej, ale prestiż i stawki robią swoje - przekonuje Dołomisiewicz. - A co do zawodników, którzy świetnie spisują się w ligach zagranicznych, to przecież też różnie bywa, kiedy przyjeżdżają do Polski - dodaje.
ZOBACZ WIDEO Budowa nowego stadionu Orła z lotu ptaka. Widok jest imponujący! (WIDEO)
W rezultacie Polonia bazowała na zawodnikach, których miała przed rokiem. Jednym z jej liderów miał być Andriej Kudriaszow, który w wielu spotkaniach jednak zawiódł. - W DPŚ wypadł całkiem nieźle, bo podparł się silnikiem od Emila Sajfutdinowa. Odjechał swoje, wszystko się rozleciało i był problem z serwisowaniem tego sprzętu, bo tuner nie za bardzo chciał się za to zabrać. Pomijam już to, że trzeba mieć na to środki, a te w pierwszej lidze znaleźć wcale nie jest łatwo - podkreśla Dołomisiewicz.
W całym sezonie problemem Polonii był też brak wsparcia ze strony juniorów. Ci, których Gollob miał do dyspozycji, nie robili wyniku. - Trzeba jednak pamiętać, że pozyskanie kogoś z zewnątrz wiązało się z dużymi nakładami i ryzykiem. Później i tak byłoby trzeba wykonać pracę u podstaw, a gwarancji nie było żadnej. Najlepszym przykładem jest Kaczmarek, który przeszedł do Torunia. Klub sporo na niego wydał, ma teraz konkretne oczekiwania, a on w nowym otoczeniu nie może sobie z tym poradzić - podkreśla były zawodnik Polonii.
Władysław Gollob nie tak dawno stwierdził, że aktualny skład Polonii w sam raz pasuje do drugiej ligi. Dołomisiewicz twierdzi, że pomiędzy ligami jest wprawdzie przepaść, ale bydgoszczanie w takim samym zestawieniu nie muszą być murowanym faworytem do wygrania rozgrywek.
- Nie bez znaczenia są kwestie ekonomiczne. Nie wiemy, co prezes ma w papierach. To wcale nie musi być tak, że klub nie wydaje, bo nie chce. Może być tak, że po prostu nie ma takiej możliwości. Powrót do wyższej ligi będzie zależeć w dużej mierze od tych spraw. Zawodnicy muszą mieć warunki, żeby się wzmocnić sprzętowo. Bez tego popada się w marazm. Jeśli są środki, to wtedy łatwiej załapać się w innych ligach i tam punktować oraz zarabiać. Z kimś, kto jest w kryzysie, nikt nie będzie rozmawiać - podsumowuje Dołomisiewicz.