48 
Stal Rzeszów przyjechała do Gdańska w zdekompletowanym składzie. Podobnie wyglądało zestawienie Renault Zdunek Wybrzeża Gdańsk w końcówce ostatniego sezonu tej drużyny w najwyższej klasie rozgrywkowej. - Wówczas przejąłem klub tuż przed końcem rozgrywek, wcześniej byłem sponsorem. My jednak nie postępowaliśmy tak, jak Stal teraz - powiedział Tadeusz Zdunek.
- My podchodziliśmy uczciwie do naszego przeciwnika. Zgłaszaliśmy rywalom taki skład, w jakim przyjeżdżaliśmy. Staraliśmy się, by był on jak najmocniejszy, by przyszli kibice. Stal rano podała, że pojedzie w pięcioosobowym składzie, co odebrało nam wielu kibiców, którzy decyzję podejmują w ostatniej chwili. Nie pomogła nam też pora spotkania. Tysiąc fanów więcej, to ponad 20 tysięcy złotych w budżecie - żałował Zdunek.
Gdańszczanie nie zarobili więc wiele. - Na trybunach były trzy tysiące osób i to i tak dobry wynik patrząc na pogodę i skład rywala. Cieszy, że kibice są z nami. Kolejne mecze mamy niestety mieć też o godzinie 14, a w połowie lipca o 12. To jest po prostu chore! W Gdańsku mamy plażę i ludzie od dziesiątek lat chodzą na nią w letnie weekendy. Komuś zabrakło tu wyobraźni. W pełnym słońcu, dwie osoby potrzebowały na stadionie pomocy medycznej i wylądowały w karetce. Chyba nie o to tutaj powinno chodzić - dodał prezes.
Niedzielne starcie ze Stalą było dla Zdunek Wybrzeża spacerkiem. - Mecz był po to, by odjechać. Jak byśmy ściągnęli Troya Batchelora i nie robili zmian, drużyna rzeszowska nie zdobyłaby nawet dwudziestu punktów. Wstawiliśmy Huberta Łęgowika, inni też wiedzieli że nie pojadą we wszystkich biegach. Wszyscy mają świadomość, że najważniejsze jest dobro klubu - podsumował Tadeusz Zdunek.
ZOBACZ WIDEO Wysoka wygrana polskiej husarii. Zobacz skrót meczu Polska - Rosja [ZDJĘCIA ELEVEN]
Czy zdekompletowany skład rywala skutecznie zniechęca kibiców do chodzenia na mecze? 
