Mecze w telewizji odbiją się na frekwencji? Prezesi nie powinni narzekać

WP SportoweFakty / Wojciech Tarchalski / Mecze Stali ze Spartą były hitem tegorocznych półfinałów
WP SportoweFakty / Wojciech Tarchalski / Mecze Stali ze Spartą były hitem tegorocznych półfinałów

Dzięki nowej umowie na prawa medialne wszystkie mecze PGE Ekstraligi od sezonu 2019 będą pokazywane na żywo. Czy odbije się to na frekwencji na trybunach? - Prezesi nie mają podstaw, by narzekać - mówi Rufin Sokołowski.

Działacze Speedway Ekstraligi osiągnęli swój cel i dzięki nowej umowie, już za niespełna dwa lata wszystkie mecze ligowe będzie można oglądać na ekranach telewizorów. Dwa z nich na antenie Eleven, a pozostałe w nSporcie+. To spora zmiana, gdyż obecnie w telewizji pokazywane są zwykle jedynie dwa spotkania każdej kolejki.

Sceptycy meczów w telewizji mogą zastanawiać się czy nie odbije się to na frekwencji na trybunach. Zdaniem byłego prezesa Unii Leszno, Rufina Sokołowskiego, kluby nie powinny narzekać na to rozwiązanie. - Jeśli tylko nie będą wygórowane ceny biletów, kibice tak czy inaczej przyjdą na trybuny. Popatrzmy na ligi piłkarskie, gdzie wszystkie mecze są zwykle transmitowane, a mimo tego stadiony są wypełnione. Nie warto więc straszyć tym, że polskie obiekty opustoszeją. Przy rozsądnej polityce klubów, na pewno tak nie będzie - przekonuje.

Ekspert naszego portalu, Krzysztof Cegielski oporu ze strony prezesów się zresztą nie spodziewa. Uważa, że konieczność transmitowania meczów jest już dla wszystkich zrozumiała. - Można wskazywać na plusy i minusy danego rozwiązania, ale jeśli chcemy w tym drogim sporcie się rozwijać, utrzymać najwyższy poziom i zapewnić widowisko, to pieniądze są tu niezbędne. A telewizja takowe zapewnia. Myślę zresztą, że czasy, kiedy niektórzy prezesi zamykali bramy przed kamerami są za nami. Wszyscy już chyba rozumieją, że bez telewizji nie da się robić sportu na najwyższym poziome. Jest to poza tym wyjście naprzeciw oczekiwaniom kibiców, którzy często narzekają, gdy danego meczu nie mogą zobaczyć w telewizji - mówi Cegielski.

Rufin Sokołowski zaznacza przy tym, że pieniądze od telewizji zrekompensują ewentualnie mniejsze przychody z biletów. Suma nowego kontraktu opiewa na 60 milionów złotych, a każdy z klubów zarobi rocznie około 2 miliony. - To pieniądze, o jakich za czasów mojej prezesury nikomu w klubach się nie śniło. Uważam, że mając takie wsparcie, narzekanie na transmisje byłoby nie na miejscu. Poza tym fakt, że każdy mecz będzie w telewizji jest na pewno atrakcyjny dla sponsorów. Może się okazać, że koniec końców kluby zarobią jeszcze więcej - kwituje Sokołowski.

ZOBACZ WIDEO Żużlowa prognoza pogody. Możliwy deszcz w całej Polsce

Komentarze (3)
avatar
Ronaldo Mariusz
15.06.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Mecze w telewizji odbija się echem na frekfencji hehe a do teraz to jak jest cena biletu 35zł a nie którzy zawodnicy jezdza dla marketingu i mądrzy w buzi zmiencie skła Czytaj całość
avatar
ADASOS2
14.06.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
8 dr. x 3 lata = 24 x 2 = 48 mln.
Czy wolno zapytać na co pójdą pozostałe ponad 12 mln??? 
avatar
karlosStal
14.06.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
super ... ja tam ZAWSZE na Jancarzu ryja dre, macham szalikiem, a po powrocie oglądam z nagrywki, analizując wszystko z różnych ujęć kamer :P