Wychowanek błysnął w Rzeszowie. Stal nie będzie już stawiać na armię zaciężną

WP SportoweFakty / Marcin Inglot / Patryk Wojdyło w parku maszyn.
WP SportoweFakty / Marcin Inglot / Patryk Wojdyło w parku maszyn.

W meczu trzeciej kolejki Nice 1. Ligi Żużlowej, Stal Rzeszów pokonała Arge Speedway Wandę Kraków 53:37. - U nas będą jeździli chłopcy z Rzeszowa, a nie armia zaciężna - mówi Janusz Stachyra.

Adam Weigel (trener Arge Speedway Wandy Kraków): Absolutnie nie można być zadowolonym z wyniku. Widać, kto siedzi na konferencji prasowej po stronie rzeszowskiej (obecny był Patryk Wojdyło - przyp.red.). To chłopak, który jeszcze całkiem niedawno zdawał licencję, a uczył się jeździć przy Januszu Stachyrze. Gratuluję trenerowi takiego wychowanka. Proszę popatrzeć w program - nam brakuje punktów juniorów. Czy Kraków ich szkoli? Wychodzi na to, że tak, bo Daniel Kaczmarek został mistrzem Polski. Kraków szkoli juniorów, tylko nie swoich. Jazda naszych zawodników była sinusoidalna. Patrick Hougaard najpierw był świetnie dysponowany, ale pojechał z rezerwy taktycznej, która była kompletnie nieudana. Nicolai Klindt zaczął od dwójki, potem było zero. Mateusz Szczepaniak kolejny raz został bohaterem Wandy. Myślę zresztą, że tak pozostanie do końca sezonu. Scott Nicholls miał trzy dobre występy i był przewidziany do taktycznej, ale potem zaliczył zero, bo gdzieś te ustawienia zgubił.

Mateusz Szczepaniak (zawodnik Arge Speedway Wandy Kraków): Na początku meczu nasz sprzęt nie był dopasowany. Trzeba było trzymać jedną ścieżkę. Tor był wymagający, ale mamy taką aurę jaką mamy i nic z tym nie możemy zrobić. Każdy u siebie jest silny. Gospodarze niby przegrali dwa pierwsze mecze, ale to wcale nie oznacza, że są słabi.

Janusz Stachyra (szkoleniowiec Stali Rzeszów): Drugie zawody jedziemy na torze, na którym nie trenowaliśmy. Nigdy byśmy takiego toru nie przygotowali, bo komisarz by na to nie pozwolił. Tor zrobiła pogoda. Przyjął on bardzo dużo opadów. O godzinie 9:30 była w Rzeszowie praktycznie śnieżyca. Tor był równy dla wszystkich. Szkoda, że nie był polewany. Sygnalizowałem to po dziesiątym biegu, ale sędzia nie chciał wyrazić zgody. Byłby wtedy na pewno łatwiejszy. Kiedyś powiedziałem, że oczkiem w głowie jest młodzież. Moje podejście jest takie, że będą jeździli chłopcy z Rzeszowa, a nie armia zaciężna, bo to ma krótkie nogi. Lata lecą, a wychowanków nie ma. Myślę, że to się wkrótce zmieni. Z Wandą nasi juniorzy zdobyli dwanaście punktów. Nie mieli oni wcale łatwo, bo Patryk Wojdyło jechał trzy biegi pod rząd, a trzeba mieć trochę zdrowia, żeby to wytrzymać. Seniorzy jechali równo, więc wynik był pod kontrolą. Z Polonią mieliśmy ser szwajcarski, więc się nie udało. Jak się ma trzech zawodników, a jeden położy, tak jak było w przypadku Watta, to tak się dzieje.

Patryk Wojdyło (zawodnik Stali Rzeszów): Na początku mieliśmy problemy i nie mogliśmy się wbić w rytm. W czwartym biegu była już petarda, w piątym było tak samo. Wtedy czułem luz na motocyklu, którego w pierwszych biegach mi brakowało. Chciałbym bardzo podziękować trenerowi Januszowi Stachyrze, który pozwolił nam na rozwój w Rzeszowie. W tygodniu cały czas jeździmy, nie mamy żadnej przerwy. Jesteśmy albo w warsztacie, albo na torze. Nie ma już czegoś takiego, że stoimy w miejscu. W porównaniu do poprzedniego roku jest duża zmiana na naszą korzyść, bo wtedy siedzieliśmy w domu. Było jak było. Mam nadzieję, że teraz zaczniemy się wybijać. Trzy biegi pod rząd nie sprawiły mi trudności. Ręka by jeszcze pojechała, tylko jest limit, o którym nie miałem pojęcia. Liczę na to, że w kolejnych meczach pokażę się z jeszcze lepszej strony.

ZOBACZ WIDEO W Łodzi szybko go pokochają. Aleksandr Łoktajew już szaleje

Źródło artykułu: