Sławomir Kryjom jako jedyny z ekspertów postawił w poniedziałek na Arge Speedway Wandę Kraków. Cała reszta dawała większe szanse tarnowianom. Były menedżer Unibaksu Toruń uważa, że gospodarze mogli być pewni zwycięstwa już po rozegraniu czternastego wyścigu, przed którym prowadzili różnicą czterech punktów.
Ich trener Adam Weigel zdecydował jednak, że w pierwszym z biegów nominowanych pojedzie para Nicolai Klindt - Patrick Hougaard. Kryjom kosztem tego drugiego postawiłby raczej na Scotta Nichollsa, który miał wprawdzie mniej punktów, ale swój ostatni wyścig wygrał. Efekt był taki, że goście wygrali podwójnie i doprowadzili do remisu. O wszystkim zdecydowała ostatnia odsłona dnia, w której bohaterem został Mateusz Szczepaniak.
- Trójka Nichollsa w ostatnim biegu dawała do myślenia. Można było go puścić w 14 wyścigu, zwłaszcza że Hougaard był po upadku i nie wyglądał najlepiej. Krakowianie pewnie mają zasady nominowania żużlowców do decydujących biegów, ale moim zdaniem czasami trzeba podejmować niepopularne decyzje. Suma punktów to nie wszystko. Po rozegraniu 14 wyścigów mogło być po meczu, a była wielka nerwówka - twierdzi Sławomir Kryjom.
Jeśli chodzi o tarnowian, to w Krakowie zabrakło im przede wszystkim lidera. - Forma seniorów Unii jest bardzo nierówna. Każdy zawodnik miał lepsze i gorsze momenty. Wygrywał, a za chwilę przyjeżdżał trzeci lub czwarty. Ten zespół nie miał liderów i dlatego nie "wyciągnęli" wyniku. Zastrzeżeń nie można mieć do postawy juniorów, bo oni wykonali swoją pracę z nawiązką. Reszta spisywała się w kratkę, a najbardziej zawiódł Kenneth Bjerre, który był przed sezonem kreowany na najlepszego zawodnika drużyny - podsumowuje Kryjom.
ZOBACZ WIDEO Sevilla remisuje i traci dystans do czołówki - zobacz skrót meczu z Valencią [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]