Na początku marca miejscy radni podjęli decyzję, że poznański klub żużlowy zostanie w tym roku dofinansowany dotacją w wysokości 350 tys. złotych. Jak oceniają lokalne media, to około 60 procent budżetu Naturalnej Medycyny PSŻ Poznań. Radości z powodu takiego obrotu spraw nie kryje prezes Arkadiusz Ładziński.
- Muszę przyznać, że jest to dla nas ogromny zastrzyk pieniędzy. Bardzo się cieszymy, że miasto i radni przychylili się do naszej prośby. Jest to dotacja, która pozwoli nam na spokojne funkcjonowanie. Dziękujemy zarówno w swoim imieniu, jak i kibiców. To dla nich reaktywowaliśmy żużel w Poznaniu - podkreśla Ładziński.
Nie oznacza to jednak, że klub ze stolicy Wielkopolski będzie funkcjonować tylko i wyłącznie dzięki miastu. Kilkaset tysięcy złotych w budżecie to pieniądze od sponsorów. - Rozmowy z miastem trwały przez kilka miesięcy. Ubiegając się o dotację, musieliśmy wykazać, że mamy sponsorów. Nie spoczywamy zresztą na laurach i nawet teraz, gdy mamy już środki na nadchodzący sezon, prowadzimy dalsze rozmowy i zachęcamy firmy, do wsparcia żużla w Poznaniu - dodaje prezes.
Arkadiusz Ładziński przyznaje, że do jesieni, gdy zakończy się ligowy sezon, może spać spokojnie. Poznaniacy liczą na wysoką frekwencję na swoich meczach, ale wpływy z biletów nie są już konieczne, by przetrwać ten rok. - Gdy połączymy wsparcie ze strony miasta i wpływy od sponsorów, to uzbiera się naprawdę spora kwota. Pozwoli nam to na spokojne funkcjonowanie i bezproblemowe odjechanie tego sezonu. Można powiedzieć, że wpływy z biletów będą ostatecznie tylko niewielką częścią naszego budżetu. Liczymy w każdym razie na to, że fani tłumnie będą przychodzić na nasze mecze, bo tak jak już wspomniałem, robimy to dla nich - kwituje Ładziński.
ZOBACZ WIDEO Daniel Kaczmarek liczy na rady Grega Hancocka