Kai Huckenbeck do Polonii Bydgoszcz trafił pod koniec minionego sezonu, bo dobrze spisywał się poza granicami naszego kraju. W zespole Władysława Golloba zaliczył udany debiut. W meczu z pilską Polonią wywalczył siedem punktów i dwa bonusy, przyczyniając się do wygranej swojej drużyny. - Nie można mówić, że wygrał nam tamten mecz. Jego zdobycz była częścią składową wyniku całej drużyny. Dziś nie wiem, jak spisałby się w tym spotkaniu ktoś inny. Przyznaję jednak, że po debiucie byliśmy zadowoleni. To sympatyczny zawodnik, przyjechał przygotowany i jeździł zdecydowanie lepiej od zawodników Sówki czy Konopki - mówi w rozmowie z portalem WP SportoweFakty właściciel bydgoskiego klubu.
Później z zawodnikiem były jednak problemy, które jeszcze długo ciągnęły się za Polonią. Przed meczem z Lokomotivem Daugavpils okazało się, że Niemiec nie ma odpowiedniej licencji. Następnie rywal bydgoszczan w walce o utrzymanie - KSM Krosno - sugerował, że należy sprawdzić czy Niemiec miał ją we wcześniejszym spotkaniu. - Musieliśmy się z tego zaniedbania tłumaczyć. W pewnym momencie trzeba było ekspresowo w 30 minut sprowadzać innego zawodnika naszego klubu, który nie był przewidywany do składu na ten mecz, żeby uratować się przed walkowerem. Poza tym, kolejne zawody Huckenbeckowi układały się już znacznie gorzej. Czegoś mu brakowało. Ostatecznie doszliśmy do wniosku, że nie jeździ równo, a w żużlu jest trochę tak jak w skokach narciarskich. Punktowanie na podobnym poziomie jest tak samo istotne jak dwa równe skoki - podkreśla Gollob.
W Polonii mówią również, że jeszcze jedna ważna rzecz wyszła w praniu. Dla Huckenbecka starty w Polsce stawały się z czasem coraz bardziej uciążliwe. - Miał do nas daleko. Przyjazd na czwartkowy czy piątkowy trening wiele rzeczy mu komplikował. Rozmawialiśmy z nim jednak o kolejnym sezonie, ale nie odpowiedział nam jednoznacznie. Nie było z jego strony jasnej deklaracji. Okres na podpisywanie kontraktów minął i współpraca się zakończyła. Inna sprawa, że niczego bym ostatecznie nie przesądzał. Możemy wrócić do rozmowy w maju, kiedy otworzy się okienko. Wiele będzie zależeć od tego, jakie wyniki będzie osiągać nasza drużyna - zapewnia Gollob.
Huckenbecka w Bydgoszczy nie wspominają jednak źle. Zawodnik może do Polonii wrócić, ale musiałby spełnić pewne warunki. Dla Władysława Golloba kluczowe jest pełne zaangażowanie. Szef bydgoskiego klubu nie chce sprowadzać zawodnika, który pojedzie w pojedynczych meczach. Ma inny pomysł na budowanie zespołu. - Chętnie z niego skorzystamy, ale on musi do tego dojrzeć. Potrzebujemy pewnych gwarancji. Zawodnik musi jeździć regularnie, żeby zarabiać i mieć pieniądze na inwestycje. Budowanie zespołu z większej liczby żużlowców się nie sprawdza. Wychodzę z założenia, że łatwiej rozmawia się z żużlowcem, który czuje odpowiedzialność za wynik i wie, że pojedzie w większości meczów. Są kluby, które postępują inaczej, ale według mnie zatrudnianie szerokiej kadry i wybieranie żużlowców na dany mecz nie ma sensu. Na wielu klubach to się zemściło. My prowadzimy politykę stabilnych startów - podsumowuje Władysław Gollob.
ZOBACZ WIDEO Od dziecka marzył o tym, żeby zostać kapitanem
Dlaczego władze naszego żużla temat milczą. Przez inne lata były kary finansowe ,ujemne punkty . Niektóre zespoły były wykluczone . O oszustwie wiadomo od dawna Czytaj całość