Jednym z zadań, jakie postawiono przed nowym menadżerem Fogo Unii jest odzyskanie przez drużynę atutu własnego toru. W poprzednim sezonie część zawodników biało-niebieskich narzekała na to, że nawierzchnia leszczyńskiego toru nie jest żadną zagadką dla przyjezdnych. Poprzednik Piotra Barona, Adam Skórnicki szedł często w kierunku przyczepnego toru. Żużlowy menedżer, Wojciech Dankiewicz spodziewa się, że teraz ulegnie to zmianie.
- Dalsze przygotowywanie przyczepnej nawierzchni nie byłyby krokiem w dobrą stronę. Wiemy przecież, jak na takie tory patrzą komisarze i sędziowie. Dużo większą akceptację zyskują twarde nawierzchnie i spodziewam się, że właśnie w tym kierunku pójdzie w Lesznie Piotr Baron. Do takiego toru trudniej będzie się przyczepić zarówno osobom funkcyjnym, jak i drużynom przyjezdnym - mówi Dankiewicz.
Jak przekonuje nasz rozmówca, atutem w ręku Piotra Barona jest wszechstronność jego zawodników. Jego zdaniem powinni oni bez trudu odnaleźć się na nieco odmienionej nawierzchni. - Jeśli chodzi o predyspozycje zawodników, to akurat w Unii są tacy, którzy pojadą na każdym torze. Większość z nich jest z górnej półki i ma na koncie duże doświadczenia z Grand Prix, gdzie zresztą przygotowuje się na ogół twarde tory. Kluczowe jest moim zdaniem to, by nawierzchnia w Lesznie miała swoją powtarzalność. Chodzi zwłaszcza o to, by warunki torowe podczas meczu były zbliżone maksymalnie do tego, co było na treningach. Przy odpowiedniej ilości czasu spędzonej na torze, każdy z zawodników Unii powinien się odpowiednio dopasować. Wtedy nieważne będzie to, jaki zespół przyjeżdża do Leszna. Gdy jest się spasowanym, nie trzeba patrzeć na rywala i robić toru przeciwko niemu - stwierdza Dankiewicz.
Były menedżer Polonii Bydgoszcz nie spodziewa się, by doszło do powtórki z Wrocławia. Tor przygotowywany tam przez Piotra Barona umożliwiał jedynie jazdę przy krawężniku. Dla dobra samych zawodników, w Lesznie powinno być widowisko na całej szerokości toru. - Jeśli ktoś spodziewa się powtórki i podobnego toru do tego, jaki miała Sparta, to jest w błędzie. Tor wrocławski i leszczyński różnią się od siebie diametralnie. Piotr Baron postawił swego czasu na jazdę przy krawężniku, ale to dlatego, że z toru Sparty nie dało się wyciągnąć nic innego. Chwała mu za to, że wpadł na ten pomysł i potrafił swoją drużynę do takiego toru dopasować. Dzięki temu wygrywała i osiągała wyniki lepsze niż oczekiwano. Nie sądzę natomiast, byśmy w Lesznie oglądali jedynie walkę do dwóch metrów od krawężnika. Nie byłoby to korzystne choćby dla Janusza Kołodzieja, który ma nieco słabsze starty, ale prezentuje ofensywny styl na trasie. Jeśli nawierzchnia po kilku biegach zacznie się odsypywać, to jazda po szerokiej części toru będzie jak najbardziej możliwa. Takie przygotowanie nawierzchni może być wodą na młyn dla leszczyńskiego zespołu - kwituje Dankiewicz.
ZOBACZ WIDEO Pojedziemy na biało-czerwono tylko w polskich rundach
Mam wrazenie, iz aby wygrac, to ci ludzie by sie zgodzili nawet na rzut kostka.....a uj z kibicami.
Wszystkich zapraszam na stadion