Kołodziej i Zengota byli priorytetami na transferowej liście ROW-u

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Kołodziej
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Kołodziej

ROW Rybnik był niezwykle aktywny w trakcie ostatniej transferowej giełdy. Przez klub, w różnej formie, przewinęło się co najmniej trzynaście nazwisk. Najbardziej zaawansowane były rozmowy z Januszem Kołodziejem i Grzegorzem Zengotą.

ROW Rybnik w sezonie 2017 chciał mieć chyba bardziej polską twarz, stąd naprawdę mocno postawiono na negocjacje z duetem Janusz Kołodziej, Grzegorz Zengota. Z tym pierwszym nawiązano kontakt jeszcze zanim dogadał się z Fogo Unią Leszno. Zengota z kolei trochę się zastanawiał, ale ostatecznie podziękował, bo zdecydował, że zostanie w Lesznie.

Polecamy: Czyszczenie magazynów! Promocyjna cena na kalendarz żużlowy!

W pojedynku transferowym Fogo Unii z ROW-em było więc 2:0, ale nie mogło być inaczej, bo jednak Byki dysponują mocniejszymi atutami finansowymi. Zresztą Krzysztof Mrozek, prezes ROW-u, jest człowiekiem, który nie wchodzi w żadne licytacje i nie daje więcej niż może. Dlatego bardzo szybko upadł temat angażu Nickiego Pedersena, który krążył po Polsce (w Rybniku też był) z ofertą 600 tysięcy złotych za podpis i 6 tysięcy za punkt.

Bardzo niecodzienny charakter miały za to rozmowy sondażowe z Artiomem Łagutą. Zadzwonił do niego jeżdżący w Rybniku brat Grigorij Łaguta i to on zapytał Artioma, czy byłby zainteresowany przenosinami do ROW-u. W odpowiedzi usłyszał, czy on z kolei nie miałby ochoty jeździć w sezonie 2017 w MRGARDEN GKM Grudziądz. Działacze GKM-u poprosili bowiem Artioma, by i on wysondował brata.

Wielu zawodników było przymierzanych do Rybnika przez krótką chwilę. To były rozmowy w stylu, "czy byłby pan zainteresowany jazdą w ROW-ie". Gdy odpowiedź była twierdząca, delikwent wysyłał swoją ofertę i temat upadał z powodu żądań, których śląski klub nie był w stanie spełnić. Tak było w przypadku Mateja Zagara, Leona Madsena czy Piotra Pawlickiego.

ZOBACZ WIDEO Rajd Dakar 2017 przebiega pod dyktando pogody (źródło: TVP SA)

{"id":"","title":""}

Jeśli chodzi o Grzegorza Walaska czy Kacpra Gomólskiego, to oni sami wysłali swoje oferty do Rybnika. Nie spotkały się one jednak ze zbyt wielkim zainteresowaniem. Jako ciekawostkę można natomiast podać, że prezes Mrozek, jak co roku, rozmawiał z Tomaszem Gollobem i pytał, czy ten chciałby przyjść do ROW-u. Tomasz był jednak nastawiony na Grudziądz, bo jest mu tam dobrze, a poza tym chce być blisko domu.

Nie będziemy się rozpisywać w temacie Siergieja Łogaczowa, który był jedną nogą w Rybniku, ale ostatecznie wybrał Lokomotiv Daugavpils, bo stwierdził, że w ROW-ie nie będzie miał wielkich szans na starty. Z punktu widzenia rybnickiego klubu źle się stało, ale Łogaczow podjął dobrą dla siebie decyzję.

Jeśli chodzi o tych, którzy ostatecznie wylądowali w ROW-ie, czyli Fredrika Lindgrena i Tobiasza Musielaka to trudno mówić, że byli pierwszym wyborem, choć ich nazwiska pojawiały się od początku rozmów. W klubie wierzą, że w połowie sezonu Musielak będzie tak dobry, że nikt nie będzie płakał po Rune Holcie. Wyboru Lindgrena nie trzeba jakoś specjalnie uzasadniać.

Kup bilet na PZM Warsaw FIM Speedway Grand Prix of Poland. KLIKNIJ i przejdź na stronę sprzedażową! ->

[b]KLIKNIJ i oddaj głos w XXVII Plebiscycie Tygodnika Żużlowego na najpopularniejszych zawodników, trenerów i działaczy 2016 roku! ->

[/b]

Źródło artykułu: