Patryk Frankiewicz jest wikarym w parafii pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa i Św. Ojca Pio w Grudziądzu. Od dwóch lat próbuje także swoich sił w żużlu amatorskim. Nie tylko trenuje, ale także startuje w zawodach.
WP Sportowe Fakty: Ksiądz żużlowiec to dość zaskakujące połączenie.
Patryk Frankiewicz:[color=#1a1a1a] To pasja od dzieciaka. Pochodzę z Grudziądza, a to miasto czarnego sportu. Z ojcem chodziliśmy na stadion. Tłumaczył mi, jak wypełniać program, i kiedy krzyczeć, gdy nasi objeżdżają podwójnie przeciwników. Później, jak podrosłem, sam biegałem do parku maszyn przy Hallera 4 (tu mieści się stadion GKM-u Grudziądz). Miałem też dwuletni epizod bycia grudziądzkim szkółkowiczem. Moimi idolami byli Kempiński, Bałtrukowicz i Żurawski. Dziś trenuję pod ich okiem. W ubiegłym sezonie miałem okazję spełnić swoje wieloletnie marzenie i stanąć pod taśmą z Wojtkiem Żurawskim. Oczywiście przegrałem, ale to było wielkie przeżycie.
Polecamy: Czyszczenie magazynów! Promocyjna cena na kalendarz żużlowy!
[/color]
Jak zaczęła się przygoda z żużlem amatorskim?
[color=#1a1a1a]- Poszedłem na stadion i trafiłem w ręce Jurka Bałtrukowicza. Chodziłem kilka miesięcy podpatrywać młodzieżowców, żeby poznać choć trochę tajemnice żużlowe. Później kupiłem motocykl i zacząłem jeździć.
ZOBACZ WIDEO Śniadanie na Dakarze: czy leci z nami pilot? (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}
[/color]
Jak udaje się księdzu łączyć obowiązki w parafii z treningami?
- Kiedy mam chwilę, idę na stadion. Koledzy z parafii rozumieją moją pasję i często pomagają zorganizować czas na trening czy wyjazd na zawody. Mój obecny proboszcz też lubi sport i nigdy nie utrudniał mi jego uprawiania. Wręcz przeciwnie, pyta jak mi idzie i czy coś udało mi się już wygrać.
Jak często i na jakich torach ksiądz trenuje?
- Kiedy tylko można i gdzie tylko pozwolą, ale najczęściej w Grudziądzu. Władze klubu pomagają amatorom. A nie wszędzie jest tak dobrze. Prezes chętnie przychodzi popatrzeć, jak sobie radzimy. Kiedy chcieliśmy zorganizować turniej, wszyscy nam pomogli. Bywamy także w Bydgoszczy, a czasem w Toruniu.
[color=#1a1a1a]
KLIKNIJ i oddaj głos w XXVII Plebiscycie Tygodnika Żużlowego na najpopularniejszych zawodników, trenerów i działaczy 2016 roku! ->
Żużel amatorski łączy osoby ze wszystkich środowisk?
- Tak, są tam wszyscy. Można spotkać prawników, lekarzy, również i księdza. Przyjaźnimy się, jesteśmy jak rodzina. Widzimy się nie tylko na torze, ale i poza nim.
Jakie są reakcje parafian? Wiedzą, że ich wikary ściga się na żużlu?[/color]
- Zazwyczaj wiedzą, a jeśli nie, to im o tym mówię. Może moje umiejętności nie są takie, aby pokazywać je innym, ale pasja jest i to się ludziom podoba. Czasem sami pytają, kiedy trenuję, bo chcą zobaczyć swojego pasterza w akcji. Ich reakcje są różne, najczęściej optymistyczne. Chwalą, że mam się czym zająć w wolnej chwili, inni pytają, jak mi idzie i czy się nie boję. Na zawody przychodzą tłumnie. W zeszłym sezonie na turnieju Szyszkowski Cup pojawiło się blisko tysiąc osób, w tym pokaźna grupa z mojej parafii.
A przeciwnicy? Zapewne są zaskoczeni, że przychodzi im rywalizować z księdzem.
[color=#1a1a1a]- Taryfy ulgowej nie ma. Startujemy jak równy z równym. Na początku dziwili się, że ksiądz chce jeździć, a teraz, jak już mnie znają, nikt nie patrzy, że to ksiądz. Traktują mnie jak przyjaciela. Zabawnych sytuacji było co najmniej kilka. Niektórzy kilka razy pytali, czy naprawdę jestem księdzem, czy to tylko taka ksywka.
Czy ksiądz zajmuje się motocyklami sam, czy naprawy to działka mechanika?[/color]
- Na początku nic nie umiałem, a więc siłą rzeczy potrzebna była pomoc. W grudziądzkim parku maszyn pomagają mi wszyscy - pan Jerzy Budzeń, mechanik klubowy, wspomniani Bałtrukowicz i Żurawski. Zawsze, kiedy czegoś nie wiem, dzwonię do mechanika Krzyśka Buczkowskiego - Radka Syrockiego. Czasem się spotykamy i mogę o wszystko zapytać i dużo się dowiedzieć. Obecnie już wiele prac związanych z motocyklami robię sam, bo jeżdżąc amatorsko dwa lata, coś już wiedzieć trzeba. Silniki to jeszcze dla mnie czarna magia i po sezonie lecą w jakieś dobre ręce do przejrzenia.
Pomoc przychodzi zatem ze wszystkich stron?
- Pasja to wielki skarb i jeśli się ją ma, trzeba o nią walczyć, nawet gdy jest trudno.
Rozmawiał Mateusz Kozanecki
W podobnym artykule na SyF napisałem komentarz dotyczący tego księdza: Dobrze że się wyżywa w sporcie ... hmmm.