WP SportoweFakty: Przed świętami spotkaliście się całą drużyną między innymi na zwiedzaniu miasta. Miał pan wcześniej okazję zwiedzać Grudziądz?
Artiom Łaguta: Pochodziliśmy trochę i pogadaliśmy. Wcześniej nigdy nie chodziłem po Grudziądzu, dlatego że nie miałem czasu. Zawsze były albo zawody, albo treningi, potem zaraz wracałem do domu. Teraz była okazja pochodzić po mieście z całą drużyną. Było naprawdę bardzo fajnie. Jestem zadowolony.
[b]
Takie spotkania pomagają w integracji zespołu? Na co dzień pewnie nie ma wielu okazji, żeby porozmawiać z kolegami z drużyny.[/b]
- Nie no, zawsze mamy czas, żeby chwilę porozmawiać. Przed zawodami i na treningach jest tego czasu trochę. Teraz była jednak okazja, żeby porozmawiać dłużej o czymś innym, niekoniecznie tylko o żużlu.
ZOBACZ WIDEO Pojedziemy na biało-czerwono tylko w polskich rundach
W mediach społecznościowych wstawiał pan zdjęcia z jazdy na motocyklu crossowym. Od dawna jeździ pan na crossie?
- Powiem szczerze, że ja na tym crossie jeżdżę już od połowy listopada. Za mną już tak z 15 treningów na motocyklu. Teraz cały czas jeżdżę. Staram się w okolicach Bydgoszczy trenować [Łaguta mieszka w Bydgoszczy - R.W.]. Nie chcę za daleko się wybierać. Szybko robi się ciemno i nie ma sensu jeździć gdzieś dalej.
Tak zawsze wygląda pana przygotowanie do sezonu? Niektórzy zawodnicy wsiadają na motocykl crossowy dopiero po zakończeniu treningów na sali.
- Każdy żużlowiec trenuje na motocrossie, tylko niektórzy zaczynają szybciej, a niektórzy później. Ja skończyłem jeździć na motocrossie na początku października, a ponownie zacząłem w połowie listopada. Miałem więc tak półtora miesiąca przerwy. Nawet w trakcie sezonu jak mam czas, to jeżdżę na crossie. Tak to wygląda.
A przygotowanie fizyczne? Trenuje pan indywidualnie? Macie treningi drużynowe?
- Dużo jeżdżę indywidualnie na rowerze. Dużo również biegam. Teraz piątego stycznia mamy zajęcia crossfitowe całą drużyną i będziemy pomału wchodzić w ten rytm przed sezonem 2017.
Żużlowcy często przed sezonem dokonują zmian w teamie, sprzęcie. Jak to jest w pana przypadku?
- Kupiłem na razie jeden nowy silnik od Fleminga Graversena z Danii. Zobaczymy jak będzie jeździł. Jeśli okaże się dobry, to kupię drugi. Wiadomo, że trzeba zobaczyć jak te silniki jadą. Do tej pory jeździłem na jednych silnikach od jednego tunera, a teraz będę próbował czegoś nowego.
Silniki z sezonu 2016 się nie sprawdziły?
- Do tej pory brałem silniki od Siergieja Mikułowa z Łotwy. On cały czas robił dla mnie silniki. Na początku maja przestałem jednak robić silniki u niego. Słabo jeździłem po prostu. Często w biegu nie mogłem nawet punktu zrobić. Potem Marek Kończykowski z Grudziądza pomógł mi z przełożeniem silników. Po jego pomocy od razu zrobiłem 16 punktów [w meczu z Fogo Unią 22 maja - R.W.]. W sezonie 2017 będzie mi pomagał Kończykowski z Grudziądza i Fleming z Danii.
Został pan w MRGARDEN GKM-ie na kolejny sezon. Kiedy pan wiedział już na 100 proc., że zostanie przy Hallera na dłużej?
- Szczerze powiem, że rozmawialiśmy tak mniej więcej na początku sierpnia o nowych kontraktach. Nie wiadomo było jednak do końca czy działacze na pewno chcą mnie dalej w zespole. Potem, gdy wiadomo było, że tak, to w zasadzie jeden dzień rozmów i podpisaliśmy kontrakt.
Co zdecydowało o tym, że przedłużył pan kontrakt?
- Jest fajna atmosfera w klubie. Wszyscy ludzie są bardzo mili i pomocni. Wszystko jest na czas. Jak obiecują, tak dotrzymują słowa. Poza tym, mam blisko z Bydgoszczy, nie muszę nigdzie jeździć za daleko. Może chciałbym, żeby troszkę inny tor był, ale to nie jest decydujące.
Informacja o podpisaniu kontraktu pojawiła się bardzo szybko, już 23 sierpnia. Jakieś kluby zdążyły zgłosić się do pana z propozycją startów?
- Była propozycja z ROW-u Rybnik. Wiedziałem, że chcą mnie pozyskać. Nie rozmawialiśmy odnośnie jakichś konkretnych warunków, czy innych tego typu rzeczy. Po prostu mnie chcieli. Tak szczerze to tyle. Wcześnie podpisałem kontrakt i nie było już tematu.
Jak ocenia pan sezon 2016 w swoim wykonaniu?
- To był jeden z moich lepszych sezonów. Na początku było ciężko, ale potem, jak uporałem się z silnikami, to szło dobrze. Ogólnie mogę ocenić swoje występy średnio. W kolejnym sezonie będzie lepiej.
Informacje sportowe możecie śledzić również w aplikacji WP SportoweFakty na Androida (do pobrania w Google Play) oraz iOS (do pobrania w App Store). Komfort i oszczędność czasu!
Pański klub również ma co poprawiać. Gdy rozmawiałem z Antonio Lindbaeckiem w trakcie sezonu mówił, że liczy na play-off. Przed końcem rundy zasadniczej było czuć w zespole atmosferę związaną z awansem?
- Pamiętam mecz z ROW-em Rybnik u siebie. Walczyliśmy o bonus i mogę powiedzieć, że nie zdobyliśmy go przeze mnie. Złapałem defekt w ostatnim biegu. Gdyby nie to, może udałoby się zdobyć bonus. Potem, kolejkę przed końcem rundy zasadniczej, wygraliśmy u siebie z Unią Leszno z bonusem. Jak jechaliśmy ostatni mecz w 14. kolejce, to każdy myślał na 100 proc., że mamy play-off. Myśleliśmy już nawet o treningach przed meczami półfinałowymi. Wyszło jak wyszło. Po naszym spotkaniu Unia Leszno przegrała ze Spartą Wrocław i każdy wie, dlaczego nie awansowaliśmy do play-off.
Trener Robert Kempiński mówi wprost o zwycięstwach na wyjeździe w sezonie 2017. By awansować do czołowej czwórki, musicie zacząć to robić.
- Musimy po prostu jak najlepiej jechać na wyjazdach i zacząć zwyciężać. To nie wszystko tylko ode mnie zależy albo od któregoś mojego kolegi z zespołu. To zależy od całej drużyny. Kilka takich meczów, które mogliśmy wygrać, było w tym sezonie. Postaramy się o zwycięstwa na torach rywali w sezonie 2017.
Na koniec zapytam o cele indywidualne na przyszły sezon. Awans do Grand Prix?
- Na pewno chciałbym awansować do Grand Prix. Każdy chyba chciałby awansować. Będę jechał w jednej z rund kwalifikacyjnych. Bardzo cieszę się, że GP Challenge odbędzie się w Togliatti. W sezonie 2017 będę w lidze rosyjskiej bronił barw Mega Łady Togliatti. Jak awansuję do GP Challenge, to myślę, że mam większą szansę niż inni na awans. Ale jak to będzie naprawdę, to wiadomo, zobaczymy.
Rozmawiał Radosław Wesołowski