Niemalże po każdym sezonie żużlowym tory uzupełniane są nową nawierzchnią. Tak samo było w Rzeszowie. Prośba o dosypanie około 200 ton sjenitu trafiła z klubu do miasta, które jest formalnym gospodarzem stadionu. Urzędnicy zlecili konkurs i złożyli zamówienie. Problem w tym, że nowa nawierzchnia nie podoba się nowemu trenerowi, Januszowi Stachyrze. - W środę była dowózka materiału na tor. Nawierzchnia jest trochę piaskowa, ale została zamówiona jeszcze przez mojego poprzednika i nie miałem na to wpływu - powiedział Stachyra. Słowa nowego opiekuna Żurawi wywołały poruszenie u Janusza Ślączki, który odebrał słowa Stachyry jako atak na własną osobę.
Kalendarz żużlowy to najlepszy prezent dla kibica na święta! Kup już dziś!
- Ja zamówiłem nawierzchnię? Niby jako kto? Przecież to prezes jest właścicielem spółki, która korzysta z toru - odpowiada Janusz Ślączka, który w latach 2014-2016 był trenerem Stali Rzeszów. Tym samym nowy szkoleniowiec Orła Łódź stanowczo odcina się od tego, jakoby to on stał za konsystencją nowego sjenitu, który został wysypany na rzeszowski owal.
Zadzwoniliśmy do miasta, aby dowiedzieć się jak wygląda sprawa przywiezionego materiału. - Zamówiliśmy ją zgodnie ze specyfikacją, jaką ułożył pan trener Ślączka - powiedział nam Maciej Chłodnicki, rzecznik prasowy Urzędu Miasta Rzeszowa. - Wiem, że nowemu trenerowi Stachyrze nie pasuje ta nawierzchnia, ale złożyliśmy zamówienie już wcześniej i zapłacilibyśmy karę gdybyśmy odstąpili od jej przyjęcia - dodał Chłodnicki. Przypomnijmy, że to miasto jest gospodarzem obiektu i to w gestii ratusza pozostają kwestie dotyczące przygotowania toru na potrzeby klubu.
- Ja bym chciał zobaczyć to zamówienie - reaguje Ślączka. W urzędzie mówią, że zamówili nawierzchnię zgodnie z zaleceniem Ślączki, ale pod kopią umowy znajdującą się w klubie ma być podpisany Andrzej Łabudzki, prezes klubu. - To skandal. Pójdę do miasta i klubu i porównam obie umowy. Nie może być tak, że w klubie jest umowa na kogoś innego, a w ratuszu pod tą samą umową podpisany jest ktoś inny. Okaże się, że są dwie umowy z różnymi podpisami i co wtedy? - pyta Ślączka.
ZOBACZ WIDEO Maciejowi Janowskiemu kamień spadł z serca, kiedy dostał dziką kartę
- Poprosiłem tylko o dosypanie, ale samą nawierzchnię zamawiało miasto. I to od miasta zależy, jaka nawierzchnia zostanie przywieziona. Przecież nikt nie ma prawa wskazać, że chce materiał z tej czy innej firmy, bo to byłoby przestępstwo. Musi być konkurs i to konkurs wyłania jaka firma dowiezie sjenit. Zgodnie z prawem o zamówieniach publicznych - tłumaczy Janusz Ślączka.
Miasto nie ukrywa, że zależy mu na dobrych wynikach Stali. Jeśli zatem nowemu trenerowi nie odpowiada nawierzchnia, to nie można wykluczyć że dowieziona zostanie kolejna porcja materiału. - Uzgodniliśmy już, że póki co będzie obowiązywać ta nawierzchnia, która przyjechała w tamtym tygodniu. A potem? Możemy złożyć jeszcze jedno zamówienie i dosypać raz jeszcze - kończy Chłodnicki. Jak udało nam się ustalić, nowy sjenit miał kosztować ratusz około 27 tysięcy złotych i ważyć 200 ton. Zamówiony został jeszcze na przełomie września i października.