28-latek stracił cały sezon, a teraz czeka go ciężka praca, aby odbudować swoją pozycję. Nie będzie to jednak łatwe, bo walka o powrót do formy to nie jedyne wyzwanie czekające przed nim. Duńczyk znalazł się też w trudnej sytuacji finansowej, przez co nie chce rozmawiać z przedstawicielami mediów.
- Kenni niestety nie będzie w tej chwili udzielał żadnych wywiadów. Całą energię skupia na tym, aby uratować swoją sytuację finansową i uniknąć bankructwa. Zapobiegnięcie temu jest prawie niemożliwe. Praktycznie przez rok nie odnotował żadnego dochodu, ale w tym trudnym okresie rodzina stara się mu pomóc - przekazała Vivi Larsen, matka żużlowca.
Na próżno szukać Kenniego Larsena w składach drużyn ligi polskiej, brytyjskiej czy szwedzkiej. Ważny kontrakt na przyszły sezon posiada jedynie w ojczyźnie, gdzie może reprezentować Region Varde Elitesport.
- Kenni postanowił nie podpisywać kontraktów w ligach zagranicznych, ponieważ w obawie o jego dyspozycję kluby oferowały mu małe pieniądze. W związku z tym Kenniego nie byłoby stać na zaopatrzenie się w najlepszy sprzęt i zatrudnienie dwóch dobrych mechaników - wyjaśnia Vivi Larsen. - To dla niego bardzo niekomfortowa sytuacja, obawia się, że przez kwietniowy wypadek straci swoje wymarzone życie. Kenni dziękuje wszystkim, którzy wspierają go w tym trudnym okresie - dodaje.
Kalendarz żużlowy to najlepszy prezent na święta dla kibica! Czasu coraz mniej!
ZOBACZ WIDEO Pojedziemy na biało-czerwono tylko w polskich rundach
W Polsce Larsen miał szansę przedłużenia kontraktu z Ekantor.pl Falubazem, ale nie przesłał klubowi badań lekarskich, potwierdzających, że może wrócić do uprawiania sportu żużlowego. W związku z tym temat jego angażu szybko upadł.
Kariera Kenniego Larsena nie była usłana różami. Nie od razu odnosił sukcesy i zarabiał duże pieniądze. Przez lata ciężko pracował, aby systematycznie podnosić swoje umiejętności. W Polsce zaczynał od II ligi, z każdym kolejnym sezonem jeździł coraz lepiej, aż w końcu był głównym autorem awansu Stali Rzeszów do Ekstraligi, w barwach której też odjechał jedyny sezon w tej klasie rozgrywkowej. Kiedy wydawało się, że rozpędza się na tyle, że niedługo zacznie jeździć w reprezentacji podczas DPŚ albo nawet walczyć o Grand Prix, wszystko nagle zwolniło. - Pozostało mi osiem żyć. Już nie mogę doczekać się jazdy - mówił w lipcu. Kenniemu pozostaje życzyć, aby i w żużlu czekało na niego kolejne życie, a jego marzenia aby przez jedno wydarzenie nie legły całkiem w gruzach.