W piątek Stal Gorzów powiedziała oficjalnie o tym, co dla wielu kibiców było już jasne od dłuższego czasu. Do drużyny dołączył Martin Vaculik, a kontrakt przedłużył Przemysław Pawlicki. Ten drugi zajmie miejsce w składzie mistrza Polski kosztem Mateja Zagara. Słoweniec musi szukać nowego klubu, bo zarząd wybrał koncepcję z trzema Polakami.
- Przy takich ocenach jestem zawsze konsekwentny. Jeśli parametry sportowe są porównywalne, to moim zdaniem należy stawiać na Polaka. Stal tak zrobiła i mogę im tylko przyklasnąć. Co więcej, myślę, że kwestie finansowe w tych przypadkach kręciły się na podobnym pułapie - komentuje Jacek Frątczak.
Były menedżer Falubazu zwraca uwagę na jeszcze jedną kwestię, która w jego ocenie przemawia za starszym z braci Pawlickich. Frątczak twierdzi, że wybór Stali będzie mieć pozytywny wpływ na całą drużynę. - Jeśli gorzowianie chcą budować team spirit, to wybór pomiędzy Pawlickim a Zagarem jest dla mnie oczywisty - tłumaczy. - Z Przemkiem łatwiej się dogadać. Poza tym, to ciągle młody zawodnik. Przyznam, że jego przejścia do Gorzowa się bałem. On pokazał jednak, że może być jednym z liderów tego zespołu. W całej sprawie jest jeszcze jedna ciekawostka. To Przemek zmienił w trakcie sezonu Zagara i został kapitanem zespołu. Teraz wskakuje na jego miejsce i tym samym wypycha Słoweńca do innego klubu - zauważa Frątczak.
Matej Zagar jest teraz do wzięcia. Wokół niego i transferu Nickiego Pedersena w najbliższym czasie będzie najwięcej emocji. Obaj nie mają jednak dużego wyboru, bo większość klubów ma gotowe składy na przyszłoroczne rozgrywki. Czy może zdarzyć się tak, że Słoweniec lub Duńczyk zostanie bez pracodawcy i będzie przegranym giełdy transferowej? - Jednoznacznie dziś tego nie stwierdzimy. Na pewno w najbliższych dniach to będzie rumieniec giełdy. Nie wiem, czy któryś z nich nie znajdzie sobie miejsca, ale takie ryzyko istnieje. To jest ciekawa kwestia. Wokół tej dwójki zostało teraz zbudowane napięcie - dodaje na zakończenie Frątczak.
Pedersen i Zagar mają oferty, ale nie mogą licytować już tak zdecydowanie jak jeszcze kilka tygodni temu. To szansa dla klubów, które ciągle są w grze. Kto wytrzyma napięcie, ten może pozyskać wysokiej klasy zawodnika za rozsądne pieniądze.
ZOBACZ WIDEO Anita Włodarczyk: wciąż do mnie nie dociera to, co osiągnęłam (źródło TVP)
{"id":"","title":""}