Michał Gałęzewski: Wypożyczyliście do innych klubów aż czterech wychowanków. Czy mogą oni liczyć na starty w Opolu, Rawiczu i w Pile?
Robert Sawina: Z pewnością mają zakodowane to, co powinni wiedzieć, jeśli chodzi o ich wyszkolenie. W zeszłym roku spędziliśmy bardzo dużo czasu na torze i na tłumaczeniu pewnych zależności i kwestii związanych z techniką. Bardzo dobrze, że znaleźli się w innych klubach, bo tam jest możliwość jazdy. Jest to poziom, który na tą chwilę jest dla nich do osiągnięcia. Nie dziwi mnie ich wybór, bo jest to możliwość przebicia się w przyszłości i osiągnięcia czegoś w sporcie żużlowym.
Czy nie przesadziliście trochę z wypożyczaniem? Przy jednej kontuzji Polaka do składu wchodzi Kobrin, przy dwóch Rybakowski...
- Jeżeli chodzi o kontuzje i kwestie związane z regulaminem, nie myślimy w czarnych kolorach. Mamy zespół, który ma jechać przez cały sezon i oby nas kontuzje omijały, to wtedy nie będziemy mieli problemów. Budżet klubu jest jeden i nie da się nim manipulować w dowolny sposób, szczególnie w tym dodatnim kierunku. Nie możemy więc pozwolić sobie na zabezpieczenia wielkiego formatu. Sperz ma przed sobą czystą kartę i może się wykazać w nadchodzących meczach, które z pewnością będą dla niego decydujące. Kobrin to natomiast zawodnik, który jeśli tylko wydorośleje i zmężnieje może pokazać lwi pazur i otworzyć swoją kartę w historii.
Nie jest tobie żal tego, że nie będzie ligi juniorów? Patrząc na młodzieżowe składy, skład Vaculik, Sperz, bracia Szymko, Kobrin wygląda całkiem nieźle i byłaby szansa nawet na medal w tych rozgrywkach...
- Mam nadzieję, że w krótkim czasie włodarze klubów wymyślą coś nowego w to miejsce. Może nie będzie to błąkanie się zawodników po całej Polsce, ale w to miejsce będą tworzone regionalne imprezy. Oby coś się zmieniło, bo młodzież jest dla nas bardzo ważna i to oni mają za chwilę zapisywać karty historii.
Szukacie dla gdańskich juniorów jakichś startów zagranicą?
- Ich poziom sportowy nie jest jeszcze na tyle dobry, aby szukać im zajęcia poza Polską.
Może Premier League?
- Nie ma takiej opcji. Proszę mi uwierzyć, że ich poziom, który prezentują na tą chwilę jest jeszcze zbyt niski, aby myśleć o takiej eskapadzie jak Anglia, gdzie nikt nikomu niczego za darmo nie da. Jeżeli będą w najbliższym czasie technicznie poprawiać swoje umiejętności, to z pewnością te drzwi się otworzą.
Pierwszy pojedynek będzie dla ciebie bardzo prestiżowy, gdyż po raz pierwszy wyjdziesz jako trener przeciwko zespołowi z Torunia..
- Każdy mecz, który jest przede mną będzie bardzo trudnym meczem, gdyż jest to najwyższy poziom rozgrywek. Jest to dla mnie bardzo mobilizujące z uwagi na to, że poza jednym sezonem całe życie sportowe spędziłem w najwyższej klasie rozgrywkowej i właśnie ona najbardziej mi odpowiada. Z pewnością czuję się tu tak, jak ryba w wodzie. Mam nadzieję, że swoimi decyzjami i swoim zaangażowaniem dopasuję się do tego poziomu jako trener, bo jako zawodnik uważam, że potrafiłem się odnaleźć w tym doborowym towarzystwie.
Rola trenera jest zupełnie inna, niż choćby 10 lat temu. Ciężko jest zebrać zespół naraz, każdy jeździ w różnych ligach, jest wielu zagranicznych zawodników. Czy to nie przeszkadza w tym, żeby prowadzić drużynę?
- Ta rola w tej chwili jest najtrudniejsza. Wtedy, gdy trenerzy mieli pod ręką wszystkich zawodników przez okrągły tydzień, budowanie atmosfery było o wiele łatwiejsze. Przede wszystkim chodzi o łatwość komunikacji, poznania siebie. Były obozy, różnego rodzaju wyjazdy na grzyby. Pamiętam czasy, kiedy takie integracyjne spotkania miały miejsce. Codziennie się widywaliśmy, rozmawialiśmy ze sobą. Na dzień dzisiejszy trzeba zmontować drużynę w krótkim czasie, sprawić, że wszystkim zawodnikom będzie zależało na tym samym. Jest to spore wyzwanie i mam nadzieję, że się uda nam wszystkim.
Planowane są jakieś badania wydolnościowe przed sezonem?
- Nie praktykujemy tego. Sądzimy, że obstawiliśmy się profesjonalistami, czyli zawodnikami, którzy wiedzą czego się od nich oczekuje i sami również są zmotywowani do najcięższej pracy, jaką są w stanie wykonać. Nie ma tutaj potrzeby sprawdzania czegoś, co zawodnicy wypracowali. To nie są chłopcy, którzy przychodzą z nikąd i tak naprawdę nic o nich nie wiemy.
Które miejsce zajmie Wybrzeże na koniec sezonu?
- Z pewnością planem minimum jest utrzymanie się w lidze i wszystko będzie podporządkowane właśnie temu celowi. Wszystko co powyżej będzie dla nas ogromnym sukcesem. Obyśmy po sezonie mogli świętować utrzymanie się w lidze i kolejny rok będzie dla nas możliwością, do osiągnięcia czegoś więcej.
Kto wygra ligę?
- Najmniej zmienionym zespołem jest Unia Leszno. Jest to zespół, który od lat prezentuje się dobrze, wszystko tam funkcjonuje jak w szwajcarskim zegarku. Do tego dochodzi młody zawodnik, który może osiągnąć bardzo wiele na arenie międzynarodowej, mam tu na myśli Przemka Pawlickiego. Myślę, że ten zespół będzie najtrudniejszy do pokonania, jeśli chodzi o wszystkie zespoły. Dla mnie jest to faworyt rozgrywek. Na szczęście sport rządzi się swoimi prawami i może nie być tak, jak wszyscy oczekują i upatrują Mistrza Polski sezonu 2009 w Unii Leszno.
W tym sezonie pierwszy raz od wielu, wielu lat jest szansa na to, aby Wybrzeże zawojowało Młodzieżowe Drużynowe Mistrzostwa Polski. Uda się awansować do finału?
-Myślę, że z pewnością taka szansa istnieje. Umiejętności zawodników, którzy są w tym zespole mogą napawać nas optymizmem. Poczekajmy jednak na to, co zobaczymy po kilku treningach i spotkaniach. Każdy sezon jest zupełnie inny i ci, którzy byli dobrzy w zeszłym roku, niekoniecznie muszą być dobrzy w tym roku i na odwrót. Ci, którzy byli słabsi przed sezonem zimowym, mogą się okazać zupełnie odmienionymi zawodnikami, którzy zaczną liczyć się podczas meczów. Poczekajmy z naszymi wyobrażeniami.
Martin Vaculik też będzie jeździł w rozgrywkach młodzieżowych, właśnie typu MDMP?
- Z pewnością tak. W jego przypadku jest możliwość występu w tej imprezie i na pewno i Kobrin i Vaculik będą zawodnikami, którzy znajdą się w tym zespole.