Władysław Komarnicki: Byłem bliski zawału serca

Stal Gorzów przegrała w Toruniu 41:49 w pierwszym meczu finałowym PGE Ekstraligi. - Można było zrobić więcej, ale jestem optymistą przed rewanżem. Osiem punktów jest do odrobienia - komentuje Władysław Komarnicki.

Stal Gorzów wywiozła z Torunia 41 punktów. Władysław Komarnicki nie ukrywa, że liczył na nieco lepszy wynik. Jak jednak podkreśla, drużyna prowadzona przez Stanisława Chomskiego jest w dobrej pozycji wyjściowej przed rewanżem.

- Jestem bardzo zadowolony z postawy zespołu. Nie da się jednak ukryć, że kilka punktów zgubiliśmy frajersko. Ten wynik daje drużynie ogromne szanse w rewanżu. Pozycja wyjściowa jest bardzo dobra. Kilku zawodników, którzy dziś zawiedli, na pewno spisze się lepiej na torze w Gorzowie. Spodziewam się więcej po Jepsenie Jensenie, Cyferze, Iversenie, a nawet i Kasprzaku. Mamy dużą szansę to odrobić - podkreśla w rozmowie z portalem WP SportoweFakty były prezes gorzowskiego klubu.

Komarnicki był najbardziej rozczarowany postawą Michaela Jepsena Jensena. - Nie zdobył żadnego punktu, ale nie to jest najgorsze. Przyjeżdżał bardzo daleko z tyłu. Liczyłem na zdecydowanie inny występ. Reszta też mogła zrobić coś więcej, ale wywiezienie 41 punktów z Torunia to i tak jest duży wyczyn - zauważa prezes honorowy.

Nasz rozmówca uważa również, że świetną pracę na Motoarenie wykonał trener Stanisław Chomski, który doskonale prowadził swoją drużynę. - Wyciągnął ten mecz. On i sztab szkoleniowy zasłużyli na gratulacje. Chomski mądrze prowadził zespół pod względem taktycznym. Świetnie trzymał wynik i zachował spokój. Kiedy Toruń zaczął nam mocno odjeżdżać, byłem bliski zawału serca. Na szczęście trener to opanował. Oddzielne gratulacje kolejny raz dla Bartka Zmarzlika. Czapki z głów, ten chłopak jest po prostu fenomenalny - komentuje Komarnicki.

ZOBACZ WIDEO Łzy Kajetanowicza. "Marzyłem o tym sukcesie" (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu: