Andreas Jonsson może szybko wrócić na tor

WP SportoweFakty / Jakub Janecki / Na zdjęciu: Andreas Jonsson
WP SportoweFakty / Jakub Janecki / Na zdjęciu: Andreas Jonsson

Na początku września w meczu szwedzkiej Elitserien pomiędzy Piraterną Motala a Rospiggarną Hallstavik (35:55), kontuzji obojczyka oraz żeber doznał Andreas Jonsson. Lekarze przewidywali długą przerwę, ale zawodnik zamierza wrócić na tor już niebawem.

Andreas Jonsson urazu nabawił się w 14. biegu wspomnianego meczu, kiedy to Greg Hancock spowodował jego upadek. W szpitalu stwierdzono złamanie lewego obojczyka oraz dwóch żeber. Pierwsze diagnozy lekarzy mówiły o długiej rehabilitacji - od 6 do 8 tygodni.

Tymczasem okazuje się, że reprezentant Szwecji i kapitan Rospiggarny Hallstavik może wrócić na tor jeszcze w tym sezonie. "AJ" chciałby wziąć udział w finale Elitserien, który został zaplanowany na 27 - 28 września. Nie wyklucza on też występu w Grand Prix na torze w Sztokholmie (24 września).

- W poniedziałek odbyłem z Andreasem rozmowę na temat jego kontuzji. On jest pewien, że będzie gotowy się ścigać już w Sztokholmie. Nie musiał przechodzić operacji. Doznał prostego złamania i jest przekonany, że będzie gotowy do jazdy w przyszłą sobotę - poinformował dyrektor cyklu Grand Prix, Phil Morris.

Z kolei w szwedzkiej prasie Jonsson powiedział: - Czuję się dobrze po tym wszystkim. Niektóre dni są lepsze, drugie gorsze. Gdy mocno pracuję podczas rehabilitacji, następny dzień jest trudniejszy. Psychicznie czuję się dobrze, jak zawsze.

ZOBACZ WIDEO: Magnus Zetterstroem: Jestem rozdarty, połowa mnie chce zostać przy żużlu (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Dodał, że nie mógł spokojnie usiedzieć, gdy w domu przed telewizorem oglądał poczynania swoich kolegów podczas ostatnich meczów w Elitserien. - To frustrujące. Mecze śledziłem w domu a i tak buzowała we mnie adrenalina, kiedy widziałem kolegów w akcji. Świetnie, że wszystko poszło po naszej myśli.

Jonsson powiedział, że zamierza wystąpić w finale rozgrywek, w którym jego Rospiggarna zmierzy się z Dackarną Malilla. Zdradził też, co czuł zaraz po feralnym wypadku na torze w Motali, gdy trafił już na nosze. Ponadto wyjaśnił, że nie odmachał wspierającym go kibicom, gdy był umieszczany w ambulansie, aby dodatkowo nie naruszyć kontuzjowanych partii ciała. - Czułem, że mogę poruszać nogami. Mając tą świadomość spokojnie leżałem i czekałem na transport do szpitala, gdzie wykonano mi zdjęcia rentgenowskie - przekazał.

Źródło artykułu: