W sobotę w Teterow odbył się 200. turniej w historii cyklu Grand Prix. - Wszystko zaczęło się w 1995 roku. Pamiętam to jak dziś. Pierwszy turniej we Wrocławiu był piękny. Polskich kibiców uszczęśliwił Tomasz Gollob. Zaczynaliśmy z sześcioma rundami. Później zmieniały się zasady, liczba zawodników i turniejach. Jestem dumny z tego, jak rozwinął się cykl SGP. Dotarliśmy z żużlem na piękne stadiony w stolicach krajów. Wydaje mi się, że w kalendarzu jest właściwa proporcja pomiędzy zawodami na torach klasycznych żużlowych i na obiektach piłkarskich, gdzie układana jest nawierzchnia - uważa Ole Olsen, wieloletni dyrektor cyklu SGP.
W porównaniu z początkiem Grand Prix podwoiła się liczba rund. Najpierw przez kilka sezonów było ich sześć, a bywały lata nawet z dwunastoma turniejami. Ole Olsen zaskakuje i uważa, że cykl powinien się jeszcze rozrastać. - Uważam, że równie dobrze powinno być piętnaście rund. Trzeba szukać nowych lokalizacji. Myślę, że kierunek Azja i Bliski Wschód jest właściwy. Cały czas Grand Prix nie odkryło jeszcze rynku rosyjskiego. Były także plany zawodów w Stanach Zjednoczonych. Moim zdaniem 3-4 rundy poza Europą byłyby optymalne - zakłada Duńczyk.
Grand Prix raczej szybko nie wróci na obiekt Olsena w Vojens. - Wiąże się to z rozbudową infrastruktury albo przygotowaniem jej jednorazowo na zawody. Nie wiem, kiedy Grand Prix ponownie zawita do Vojens. Póki co, sprawdza się nowa duńska lokalizacja w Horsens. Tam kibice w bardzo dogodnych warunkach oglądają świetne ściganie - kończy nasz rozmówca.
ZOBACZ WIDEO Paraolimpijski serwis techniczny. Tu naprawią każdy wózek i protezę (źródło TVP)
{"id":"","title":""}