Młody zawodnik Stali Rzeszów marzy o kupnie busa

WP SportoweFakty / Marcin Inglot
WP SportoweFakty / Marcin Inglot

Wychowanek rzeszowskiej Stali - Patryk Wojdyło z meczu na mecz czyni postępy. 17-latek cieszy się z możliwości jazdy w spotkaniach ligowych, chce się dalej rozwijać i ma ambitne plany na przyszły sezon.

WP SportoweFakty.pl: W tym sezonie zadebiutowałeś w rozgrywkach ligowych. Masz już za sobą sześć występów w barwach rzeszowskiego klubu. Jak wrażenia?

Patryk Wojdyło: Bardzo się cieszę, że trener postawił na mnie w tych spotkaniach. Każde zawody są dla mnie ogromnym doświadczeniem, które mam nadzieje zaprocentuje w przyszłości. Myślę, że w tych spotkaniach nie było tak źle, jeśli chodzi o moje występy. Punkty, które zdobyłem bardzo mnie cieszą.

Jesteś na początku swojej kariery sportowej. W żużlu niezwykle ważne jest wsparcie finansowe. Młodzi żużlowcy bez pomocy rodziców mają niezwykle ciężko. Czy ty możesz liczyć na takie wsparcie? Czy udało ci się rozpocząć współpracę z indywidualnymi sponsorami?

- Na samym początku olbrzymią rolę odgrywają finanse. Potencjalni sponsorzy odrzucają oferty współpracy, bo szkoda im pieniędzy na młodych zawodników, którzy robią słabą reklamę. Otwarci są na współpracę dopiero wtedy, gdy zaczniesz osiągać dobre wyniki. A bez wkładu finansowego w sprzęt o wynik jest niezwykle ciężko. W pierwszym sezonie mojej "raczkującej" jeszcze kariery zaufało mi trzech sponsorów. Bez nich byłoby bardzo ciężko walczyć o cokolwiek. Chciałbym podziękować restauracji "Smak i styl" pani Alicji Furtak i Piotra Jastrzębskiego oraz "Full Car" pana Waldemara Bomby. Pozdrawiam mojego fizjoterapeutę - Michała Kliba z "MK Med ". Bez nich nie dałbym rady się ścigać. Potrafią wesprzeć finansowo, a w przypadku Michała "poskładać" po upadkach.

Startujesz na motocyklach klubowych. Jak oceniasz ten sprzęt?

- Posiadam dwa klubowe motocykle i są one już po kilku sezonach. Staram się w nie inwestować jak najwięcej. Na przyszły sezon trzeba będzie pomyśleć o czymś innym.

Co według trenera Janusza Ślączki musisz poprawić w swojej jeździe?

- Trener jest ze mną na każdych zawodach i podpowiada mi co muszę poprawić. Zawsze doradzi, powie dobre słowo, ale jak trzeba to i opieprzy. Jest bardzo dobrym nauczycielem na początku tej trudnej drogi.

Jak oceniasz współpracę z włodarzami klubu?

- Współpraca układa nam się dobrze. Nie mogę powiedzieć złego słowa.

Słyszałem, że masz ambitne plany na przyszłość. Czy to prawda, że chcesz na nowy sezon kupić busa?

- Na razie chciałbym zakończyć ten sezon i objechać jeszcze kilka turniejów. Plany na przyszłość są, ale zobaczymy co z tego wyjdzie. Chciałbym podziękować moim przyjaciołom - Rafałowi Baranowi i Filipowi Maternie, którzy robią co mogą aby mój kolejny sezon był zdecydowanie lepszy. Planów do zrealizowania na przyszły sezon jest sporo i będziemy stawać na głowie, aby je zrealizować. Jeśli chodzi o busa, to chyba każdy młody zawodnik chciałby go mieć. Chłopaki robią wszystko, żeby dopiąć budżet na kolejny sezon i wtedy zobaczymy czy będzie nas na niego stać.

Dlaczego zdecydowałeś się na jazdę na żużlu?

- Pochodzę z małej miejscowości, oddalonej 70 km od Rzeszowa. Od dziecka kocham motocykle. Wiele godzin spędzam w garażu, gdzie remontuję stare polskie dwukołowce. Moja rodzina z Rzeszowa podsunęła mi pomysł, żebym zapisał się do szkółki żużlowej. Na początku nie wiedziałem nawet na czym ten sport polega. W styczniu 2014 roku przyszedłem pierwszy raz do warsztatu na stadionie. Kazano mi z kupki części poskładać swój motocykl żużlowy. Nie sprawiło mi to żadnego kłopotu. Wszystko przychodziło mi łatwo. Na drugim treningu załapałem jazdę ślizgiem kontrolowanym.

Kto jest twoim żużlowym wzorem do naśladowania?

- Odkąd jeżdżę na żużlu, to podglądam Petera Kildemanda. Jest to dla mnie zdecydowanie najlepszy zawodnik. Widowiskowa twarda walka do ostatnich metrów… Uwielbiam jego styl jazdy i liczę, że kiedyś będzie mi dane stanąć obok niego pod taśmą.

Czy udaje ci się połączyć jazdę na żużlu z nauką?

- Na razie mi to wychodzi. Często muszę opuszczać lekcje, ale szybko nadrabiam, żeby nie mieć zaległości. Po za tym mój wychowawca pan Tomasz Skiba, którego pozdrawiam, jest wyrozumiały i staramy się współpracować.

[b]Rozmawiał Mateusz Kędzierski

[/b]

ZOBACZ WIDEO "Halo, tu Rio": mozaika różnorodności (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu: