Tai Woffinden po czterech rundach tegorocznego cyklu Grand Prix ma 48 punktów i zajmuje drugie miejsce w klasyfikacji generalnej. Liderem jest Greg Hancock, który uzbierał 56 "oczek". Przed zawodami na praskiej Markecie aktualny mistrz świata miał okazję wyrównać rekord Tomasza Golloba i wygrać po raz czwarty w karierze w tym samym miejscu. Były kapitan reprezentacji Polski wygrywał w latach 2002 - 2005 w Bydgoszczy. Żużlowiec Betard Sparty Wrocław okazywał się bezkonkurencyjny w latach 2013 - 2015 w Pradze.
Mimo że nie udało się tego dokonać, Woffinden nie jest zły na siebie. - Jestem zadowolony ze swojego wyniku. Oczywiście zawsze może być więcej. Wszystko w moim teamie jest dobrze, pracujemy bardzo ciężko. To po prostu nie był mój wieczór, ale nie ma dramatu z tego powodu - wyjaśnia Brytyjczyk cytowany przez speedwaygp.com.
26-latek jest daleki od usprawiedliwiania się. - Nie ma żadnych wymówek. Wszystko biorę na siebie - mówi krótko. "Tajski" został wykluczony z powtórki półfinału za spowodowanie upadku Bartosza Zmarzlika. Zaraz po zdarzeniu podbiegł do swojego klubowego kolegi z Elit Vetlandy, by zobaczyć czy nic mu się nie stało. - Świetnie się dogadujemy z Bartkiem. Gdybym to ja upadł, pewnie zrobiłby to samo - wyjaśnia Woffinden.
Kolejna runda Grand Prix odbędzie się 9 lipca w Cardiff. To wydarzenie jest zawsze świętem żużla na Wyspach. - Nie mam wątpliwości, że to będzie wspaniałe wydarzenie i byłoby dla mnie czymś wyjątkowym zwyciężyć tam - kończy dwukrotny mistrz świata.
W ubiegłym roku Woffinden na Millennium Stadium był czwarty, a zawody wygrał Niels Kristian Iversen.
ZOBACZ WIDEO Euro 2016. Portugalscy dziennikarze: Macie świetny zespół (źródło: TVP)
{"id":"","title":""}