Dawid Lampart: Otrzymaliśmy wszystkie pieniądze z tamtego sezonu

WP SportoweFakty / Oliwer Kubus / Dawid Lampart
WP SportoweFakty / Oliwer Kubus / Dawid Lampart

Dawid Lampart to najskuteczniejszy zawodnik Stali Betad Leasing Rzeszów w tym sezonie. Lider Żurawi oficjalnie potwierdził, że zobowiązania rzeszowskiego klubu wobec zawodnika zostały uregulowane.

WP SportoweFakty: Stal Rzeszów wygrała z Włókniarzem 50:40. Ty zdobyłeś dla drużyny 9 punktów z bonusem. Twój wynik mógłby być jeszcze lepszy, gdyby nie wykluczenie za "wstrzelenie" się w taśmę.

Dawid Lampart: Nie uważam, żebym się wstrzelił. Mam po prostu bardzo dobry refleks, co zresztą zostało potwierdzone. Czasem uda się wystartować dużo lepiej niż rywale. Według mnie, to nie powinno być karane. Przecież na tym polega żużel. Ten, kto szybciej puści sprzęgło - wygrywa. Taka była jednak decyzja sędziego, że zostałem wykluczony. Ja na pewno nikogo nie chciałem oszukać czy coś w tym rodzaju.

To pierwszy raz kiedy zostałeś wykluczony z wyścigu już na starcie, choć nie dotknąłeś taśmy startowej?

- Chyba tak. Nigdy wcześniej mnie to raczej nie spotkało. Do tego dochodzi jeszcze żółta kartka, także będę zmuszony zapłacić karę. Ale trudno. Teraz trzeba już zacząć koncentrować się na kolejnym meczu i na tym się skupić.

Jak ocenisz swoją jazdę w tym spotkaniu?

- Myślałem, że motor na którym zacząłem ten mecz będzie spisywał się w porządku. W środę zdobyłem na nim w Danii 18 punktów i liczyłem, że tu też spisze się super. Wydawało mi się, że nie ma powodu do obaw. Okazało się jednak, że na torze w Rzeszowie kompletnie nie pracuje tak jak powinien. W pierwszym wyścigu na trasie wyprzedził mnie Daniel Jeleniewski. W kolejnym biegu także mocno męczyłem się na dystansie. Dopiero na koniec meczu postanowiliśmy zmienić motocykl i było już dużo lepiej. 9 punktów z bonusem to dobry wynik, ale uważam że mogłem zdobyć w tym spotkaniu więcej punktów.

ZOBACZ WIDEO Stal - Włókniarz: ważny punkt. Porsing przechytrzył Ułamka (Źródło: TVP)

{"id":"","title":""}

Betad Leasing przez ostatnie lata był twoim strategicznym sponsorem. Teraz jest również tytularnym sponsorem całej drużyny. Ponoć nowy inwestor popłacił wszystkie zaległości z sezonu 2015. Możesz to jakoś potwierdzić?

- Tak, otrzymaliśmy wszystkie pieniądze, które zarobiliśmy w tamtym roku. Faktury z tego sezonu też będą płacone na bieżąco. Nie pozostaje nam nic innego jak skupić się już wyłącznie na jeździe i robić jak najlepszy wynik dla drużyny. Nie ma co ukrywać, że wcześniej problemy finansowe klubu "ciążyły" nam gdzieś z tyłu głowy. To były spore kwoty. Na szczęście do gry wszedł Betad Leasing, który stał się sponsorem strategicznym. Tej firmie, Hubertowi i Dominice Bańbor należą się ogromne słowa uznania, że zdecydowali się tego podjąć. Żużel to nie jest łatwy kawałek chleba, niezależnie od tego czy jest się zawodnikiem, menedżerem, sponsorem czy prezesem. Tym bardziej należy im serdecznie za to podziękować. Gdyby nie oni, to obawiam się że moglibyśmy nie dojechać do końca sezonu.
Skoro jest już sponsor, to pewnie nieco zmieniają się też cele zespołu. Wasze wyniki na początku sezonu pokazują, że jest szansa powalczenia o coś więcej, nawet o Ekstraligę.

- Myślę, że to nie jest jeszcze dobry czas, żeby bić się o Ekstraligę. Sprawy finansowe powoli zaczynają być prostowane, ale nie ma co rzucać się od razu na głęboką wodę. Ekstraliga to jest zupełnie inny poziom finansowy i można bardzo łatwo popaść w kłopoty finansowe. Jeśli chodzi o poziom sportowy to nie wiem czy jest on jakoś dużo wyższy. Przed rokiem jeździło mi się na torze w Rzeszowie łatwiej niż w tym sezonie. Nie ma tu aż tak wielkiej różnicy. Mając dobry sprzęt można wygrywać tu i tu. Natomiast w kwestii finansowej ta różnica jest już ogromna.
Tak twardego i kurzącego się toru to w Rzeszowie nie było już bardzo dawno. Nie straciliście atutu nawierzchni w pierwszych wyścigach?

- W sobotę bardzo długo ten tor był przygotowywany. Podobnie w niedzielę rano. Panowie, którzy się tym zajmują robili wszystko, by przygotować go jak najlepiej. Konsystencja tej nawierzchni nie pozwala jednak, aby przy tak słonecznej pogodzie przygotować tor przyczepny. My zazwyczaj jeździliśmy na przyczepnym torze, ale trzeba też przyzwyczaić się do twardszego. Trochę mieliśmy problemów na początku, ale najważniejsze że mecz jest wygrany. Z resztą już sobie poradzimy.
Rozmawiał Radosław Gerlach

Źródło artykułu: