Krystyna Kloc: My nic nie narzucamy. Rozmawiamy i czekamy

Ostatnimi czasy sen z powiek spędza żużlowym działaczom problem rosnącego w szybkim tempie kursu walut. W momencie, gdy kontrakty były podpisywane, notowania obcej waluty były dużo niższe. Większego problemu nie widzi jednak prezes Wrocławskiego Towarzystwa Sportowego - Krystyna Kloc.

- Kluby żyją ze sprzedaży praw reklamowych, a jeśli budżety firm są okrajane, to automatycznie okraja się również pakiety sponsorskie. Nie uważam, byśmy podpisali za wysokie kontrakty z naszymi zawodnikami. Problemem jest jednak spekulacyjny kurs dewiz - jasno określa prezes WTS-u.

W sprawie renegocjacji jakiegokolwiek kontraktu prezes Krystyna Kloc wyraża bardzo jasne i stanowcze stanowisko. - No, stary! Ja jestem twoim pracodawcą, więc moja kondycja odbije się na tobie. Tak to wygląda. Ale my nic nie narzucamy. My rozmawiamy i czekamy. Teraz za funta płacą 5,2 zł, w momencie spisywania umów było to 4,2. Zobaczymy, co będzie dalej. Poza tym moja idea jest taka, by nie renegocjować wszystkich warunków o 25 proc. w dół. Bo wtedy zawodnik z niskim kontraktem zostanie z kontraktem głodowym - Twierdzi Kloc, po czym dodaje: - Co innego natomiast w przypadku Nickiego Pedersena. Jemu uciąć 25 proc., to jak zabrać ósmy plasterek szynki z kanapki. Tak bardzo tego nie odczuje. Nie może być po równo, jak w Chinach, lecz po ludzku. Twardo i obrazowo. Czas pokaże, komu zostanie na szynkę, a komu na mortadelę - zakończyła prezes na ramach Gazety Wrocławskiej.

Komentarze (0)