Kamil Brzozowski urodził się 25 lutego 1987 roku w Gorzowie Wielkopolskim. Od dziecięcych lat - tak jak wielu młodych chłopaków w tym mieście - marzył, by zostać żużlowcem. Szybko trafił do szkółki i tam wyróżniał się swoimi umiejętnościami. Licencję zdobył w wieku 16 lat i błyskawicznie doczekał się ligowego debiutu.
W pierwszym sezonie startów w Stali Gorzów pojechał w dwunastu meczach i wraz z bonusami wywalczył 21 punktów. Z sezonu na sezon prezentował się coraz lepiej, ale konkurencja w formacji młodzieżowej gorzowskiego zespołu była ogromna. Po sezonie 2006 opuścił Stal, do której już nigdy później nie wrócił.
Następnie przeniósł się do Grudziądza i tam wywalczył kilka medali w młodzieżowych rozgrywkach i to zarówno w parach, jak i drużynie. Był też rezerwowym w finale Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów.
ZOBACZ WIDEO: Wytypował kolejność PGE Ekstraligi. To nie Motor będzie mistrzem Polski
- Trzeba przyznać, że czasy też były inne. Powiedziałbym, że teraz wszystko jest bardziej profesjonalne. Wówczas gdy jeździłem jako junior, było wielu znakomitych młodzieżowców, na przykład Karol Ząbik czy Janusz Kołodziej. Dzisiaj to jednak wygląda inaczej. Wszystko ma ogromne znaczenie, o końcowym wyniku decydują detale. By zaistnieć, trzeba znaleźć bardzo duże środki na przygotowanie do sezonu - wspominał Brzozowski.
W późniejszych latach startował dla klubów z Gdańska, Torunia, Ostrowa, Bydgoszczy i Opola. Zaliczył nawet dwuletni epizod w PGE Ekstralidze i pozostawił po sobie dobre wrażenie. Najlepsza liga świata była dla niego jednak zbyt wysokimi progami.
Brzozowski przyjaźni się z reprezentantem Polski w piłce nożnej i zawodnikiem Fortuny Duesseldorf, Dawidem Kownackim. Piłkarza często można było spotkać w boksie Brzozowskiego. Kownacki robił furorę w parku maszyn, bo potrafił pomóc swojemu przyjacielowi przy sprzęcie, a kiedyś sprawił mu prezent na urodziny w postaci nowiutkiego kevlaru.
- Pomagał, bo naprawdę wiele się nauczył. Procentuje oglądanie żużla od kuchni i długie rozmowy busem, bo jak jeździmy, to razem. On kieruje. W parku maszyn też jest jednak pomocny. Zaleje metanol, a i inne podstawowe prace potrafi wykonać - mówił Brzozowski.
W 2021 roku zakończył karierę i zaczął pracę jako trener. Najpierw prowadził zespół Ostrovii U-24, a teraz ma być szkoleniowcem pierwszego zespołu, który rywalizować będzie w Metalkas 2. Ekstralidze.
- Czasami pojawia się uczucie, że samemu chętnie wsiadłoby się na motocykl. Parę ładnych lat pojeździłem. Ale czasami jeszcze nadarzy się okazja, by pokręcić kółka. Na szczęście nie zapomniałem, jak się jeździ, więc i mi zdarzyło się wsiąść na motor (śmiech). Sport to jest pasja, wspomnienia wracają, ale realizuję się w nowej roli i nie narzekam - komentował.
Karierę Brzozowski miał zakończyć zresztą rok wcześniej, ale uległ namowom prezesa Kolejarza Opole. - Już w sezonie 2020, w którym udało się awansować do 1. Ligi z Abramczyk Polonią Bydgoszcz, czułem, że to będzie mój ostatni rok. Prawdę mówiąc trzymałem się tego i myślałem, że zawieszę kevlar na kołku. Ostatecznie jednak prezes z Opola mocno nalegał, żebym jeszcze spróbował. Miał pewną wizję i widział mnie w swojej drużynie. Spróbowałem, ale nie czerpałem z tego wielkiej radości. Utwierdziłem się więc w przekonaniu, że przyszedł na mnie czas.
Teraz przygotowuje się do nowej roli, która bez wątpienia będzie dla niego wielkim wyzwaniem.