Głównym pytaniem jakie pojawiało się przed meczem Fogo Unia Leszno - Get Well Toruń było to, czy Peter Kildemand wystartuje w tym spotkaniu. Duńczyk wcześniej był mocno poobijany i jego start stał pod dużym znakiem zapytania. Kildemand ostatecznie wystartował, ale jego postawa na torze była niepewna i niebezpieczna. Zawodnik gospodarzy spowodował upadek juniora gości, który zakończył się kontuzją.
Po meczu pojawiało się wiele pytań, czy Duńczyk powinien w ogóle w nim wystąpić. Do sprawy odniósł się również jeden z naszych ekspertów. - Ja nie będę odnosił się do tego, czy Peter Kildemand powinien jechać w meczu Leszna z Toruniem czy też nie. Wypowiedziało się w tym temacie bardzo dużo osób i to wystarczy. Mnie osobiście krew zalewa i nóż się w kieszeni otwiera, jak widzę, że larum podnoszą te same osoby, które w okresie zimowym mocno krytykowały Krzysztofa Cegielskiego za to, że głośno mówiłem, iż przepisy w polskim żużlu są bardzo niebezpieczne. Miałem na myśli między innymi to, że jedynie kontuzja wyklucza możliwość startu zawodnika w zawodach. Krytykowałem przepisy za to, że tylko w niektórych sytuacjach wykluczały konieczność płacenia przez zawodników kary za brak dyspozycyjności w polskiej lidze. Kontuzja odniesiona w innych zawodach i brak możliwości startu w Polsce oznaczają konieczność płacenia za absencję. Będziemy spotykać się z kolejnymi niepełnosprawnymi jeżdżącymi na żużlu, którzy będą udawali, że czują się świetnie i chcą jechać, zamiast czekać na wezwanie do zapłaty z klubu. Lepiej bowiem odjechać dwa biegi i się wycofać niż płacić - wyjaśnia Krzysztof Cegielski.
O przepisach ograniczających zawodników startujących w polskich ligach pisaliśmy już wiele razy. Krytykowaliśmy zasadność ich wprowadzenia. Jednym z tych, które najbardziej uderzają w zdrowie zawodników, jest ograniczenie możliwości stosowania Zastępstwa Zawodnika. Powoduje ono, iż na zawodnikach wymusza się starty, gdyż w przeciwnym razie zespół będzie osłabiony, a sam żużlowiec narazi się na kary finansowe ze strony klubu. A wystarczyłby przepis, że w ramach ZZ może startować zawodnik mający średnią mniejszą od zastępowanego. Brak perspektywicznego myślenia powoduje, że zdaniem Krzysztofa Cegielskiego to dopiero początek niebezpiecznych wydarzeń z udziałem zawodników. - Dzisiaj te same osoby, które się ze mnie wówczas śmiały i mówiły, że jeden punkt w meczu to mogą zrobić oni sami, jak pięć kilogramów schudną, teraz mówią co innego. Jak było widać w meczu w Lesznie, nawet dowiezienie czwartej pozycji dla Igora Sobczyńskiego było problemem, bo ktoś jadący na trzecim miejscu przewraca mu się pod koła. Młody zawodnik z Torunia jest kontuzjowany i pytam się: kto poniesie dzisiaj za to odpowiedzialność? Do tego samego worka możemy wrzucić przepis ograniczający zarobki zawodników w przypadku wyniku 1:5. Nie dziwmy się, jak po zawodach kolejni zawodnicy będą niepełnosprawni. Przepisy są tak skonstruowane, że w wielu sytuacjach wymuszają start zawodnika. Kary za nieobecność, brak możliwości zastosowania Zastępstwa Zawodnika - to wszystko powoduje, że kontuzjowani zawodnicy będą musieli startować i jednocześnie narażać zdrowie kolegów z toru. Lawina chorych sytuacji dopiero się rozpędza - uważa prezes stowarzyszenia Metanol.
Krzysztof Cegielski nie ma wątpliwości, kto ponosi odpowiedzialność za niebezpieczne sytuacje na torze. - Powiedzmy wprost - to wina prezesów, którzy stworzyli te przepisy. Kiedy im się to mówi, to atakują twierdząc, że mają rację i w ogóle są nieomylni. Później jak coś się dzieje, to płaczą nad losem zawodników. Nie chce mi się słuchać płaczu tych ludzi, bo nóż mi się w kieszeni otwiera, jak patrzę na ich hipokryzję i krótkowzroczność. Nie wytrzymuję nerwowo, bo kiedy trzeba myśleć, że stwarzamy przepisy zagrażające życiu zawodników, to wolą atakować Cegielskiego i dyskredytować go za to, że przesadza. Mam nadzieję, że obecne przypadki dadzą prezesom do myślenia. Niech płacą ile chcą. Niech zapiszą sobie w regulaminie, że zawodnik nie może dostać więcej niż 10 zł za punkt. To tylko świadczy o ich nieudolności w negocjowaniu kontraktów z zawodnikami. Muszą uciekać się do takich sztuczek, żeby ukryć brak kompetencji do sprawowania swoich funkcji. Ale niech nie dotykają przepisów, które zagrażają życiu zawodników. Namawiają do ucinania pieniędzy za bonusy, trzecie miejsca i tak dalej. A to właśnie rodzi chore sytuacje na torze. Mam tylko nadzieję, że ci obłudnicy i hipokryci, którzy wprowadzili te przepisy zamilkną i opamiętają się, jak najszybciej wycofując się z tych głupich regulacji. Nie ma się co obrażać panowie i panie prezesi. To wy ponosicie odpowiedzialność za to, że niepełnosprawni zawodnicy wyjeżdżają na tor. Tylko wy - zakończył Krzysztof Cegielski.