KSM Krosno przed sezonem zakontraktowało kilku nowych zawodników. Największym wzmocnieniem wydawał się transfer Mirosława Jabłońskiego. Były zawodnik Stali Rzeszów miał stać się nowym liderem krośnieńskich Wilków. "Jabłuszko" w dwóch spotkaniach zdobył łącznie 17 punktów z bonusem i obok Marcina Rempały jest jak na razie najskuteczniejszym zawodnikiem KSM-u. Niestety, jego nowy zespół już na starcie sezonu poniósł dwie porażki. W Krakowie, Wilki przegrały tylko ośmioma punktami, po bardzo zaciętym i ładnym spotkaniu. W drugiej kolejce było już jednak znacznie gorzej. Podopieczni Ireneusza Kwiecińskiego zostali rozgromieni na własnym torze i ulegli Lokomotivowi Daugavpils 33:57.
WP SportoweFakty: Jak oceniłbyś swój pierwszy start na domowym torze?
Mirosław Jabłoński: Na trzy z plusem, niestety. Nie ma co ukrywać, że Łotysze wybili nam żużel z głowy. Przyjechali do Krosna jak do siebie. Zastali twarde warunki torowe, takie jak mają na Łotwie. Ale tym, nie ma się co tłumaczyć. Dla nas też było to pierwsze spotkanie na własnym torze. Myślę, że po tych zawodach jestem już krok do przodu. Na ostatni wyścig poszedłem wbrew logice z zębatkami. Coś znalazłem i już ze startu ładnie zabrałem się z Lebiediewem. Po meczu Andrzej powiedział mi, że to przeze mnie nie zdobył płatnego kompletu. Równo wyszliśmy ze startu i zaczął mnie wywozić na zewnętrzną, a przy krawężniczku skorzystał z tego Marcin Rempała. Wydaje mi się, że w tym biegu znalazłem już te dobre ustawienia. Miejmy nadzieję, że zaprocentuje to w następnym meczu.
W jakiej formie jesteś na początku tego sezonu?
- Brakuje mi trochę jazdy. Nie ukrywam, że trochę rwany jest ten początek sezonu. Raz jedziemy, innym razem popada i nie ma jazdy. Z pewnością przydałoby się jeszcze trochę objeździć. Ale czuję się dobrze, w gazie. Mam nadzieję, że niedługo zacznie to procentować.
Z Lokomotivem przegraliście. Niektórzy zawodnicy mówili, że na treningach był inny tor niż podczas meczu.
- Wiadomo, że to jest trochę inaczej jak się człowiek skupia na treningu. W piątek podczas treningu padał deszcz i było lekkie błoto. Z kolei na meczu piękna pogoda i 20 stopni. Ale tym się nie ma co tłumaczyć. Chłopaki z Daugavpils przyjechali na ten tor pierwszy raz i wygrali. Mnie nawet pasują takie warunki, kiedy tor jest twardy i świetny do ścigania. Tylko trzeba się dopasować, by móc cieszyć jazdą kibiców. Niestety, tym razem ich zawiedliśmy. Chciałbym im bardzo podziękować za tak liczne przybycie i wspieranie nas. W następnych meczach będziemy starali się pokazać jak najlepiej. I oby kończyły się one już w lepszych nastrojach.
Tak naprawdę z drużyny krośnieńskiej na słowa pochwały zasługujesz tylko ty i Marcin Rempała. Razem zdobyliście 19 z 33 punktów całego zespołu. Pozostali nieco odstawali.
- Myślę, że reszta chłopaków nie jest jeszcze wjechana w sezon. Mnie udało się trochę pojeździć, bo w Wielkopolsce były nieco lepsze warunki torowe. Oni na południu nie mieli jednak zbyt dużo okazji do jazdy. Nie ma co ukrywać, że muszą jeszcze potrenować. Ale ja też nie jestem z siebie zadowolony, bo na trasie potraciłem jakieś 4 punkty. W jednym biegu już wydawało mi się, że doganiam Kjastasa Puodżuksa. Gdybym nie popełnił błędu, to bym go minął. Ale popełniłem drobniutki błąd i zza moich pleców wyskoczył Lebiediew. Można powiedzieć, że z pierwszej pozycji spadłem na trzecią. Taki jest jednak żużel. Wygrywa ten, kto jest pierwszy na mecie. Ja niestety zbyt często przyjeżdżałem za rywalami.
Za tydzień czeka was kolejne trudne starcie. Udacie się na mecz do Rzeszowa na lokalne derby. Przed rokiem ścigałeś się w barwach miejscowej Stali. Może niezbyt często, ale zapewne jakieś doświadczenie torowe zdobyłeś.
- Doświadczenie na pewno, bo często przyjeżdżałem na treningi. W żużlu bywa jednak tak, że kiedy jedzie się na swój stary tor, to albo zawody wychodzą super, albo jest totalny blamaż. Mam nadzieję, że dla mnie będzie ta pierwsza wersja. Liczę, że w Rzeszowie będę mógł użyć wskazówek z zeszłego sezonu i pojadę tam dobre zawody.
Jeszcze zanim przyszedłeś do Stali, to podkreślałeś, że ten tor nigdy wcześniej ci nie leżał.
- Niestety tak było. Ale jak się jeździ, to z czasem zyskuje się obycie z danym torem. Myślę, że w Rzeszowie złapałem już kąty. Oby podobnie stało się na torze w Krośnie. Muszę po prostu trochę pojeździć i się przyzwyczaić. Momentami odnoszę wrażenie, że powinienem wziąć aviomarin, bo tak faluje na tym torze. Ale każdy tor jest do nauczania się.
Jak wygląda kwestia twojej ugody ze Stalą Rzeszów?
- Tutaj nie chciałbym podejmować tematu. Dogadałem się z nimi i na tym bym zakończył.
rozmawiał Radosław Gerlach
Jedno jednak chciałem zauważyć
"Niektórzy zawodnicy mówili, że na treningach był inny tor niż podczas meczu."
No jeśli w piątek padał des Czytaj całość