"PiKey" w tym roku skończy 47 lat. Choć ograniczył nieco starty i zamierza skupić się na zdobywaniu punktów dla Lejonen Gislaved i Ornarny Mariestad, to o kończeniu kariery na razie nie myśli.
WP SportoweFakty: Coraz więcej żużlowców wyjeżdża już na tor. Jak to wygląda w twoim przypadku?
Peter Karlsson: Nie śpieszę się z tym. W Szwecji mamy jeszcze zimę, więc sporo trenuję, ale nie na motocyklu. Ostatnio np. przebiegłem dość duży dystans na nartach. Na tor prawdopodobnie wyjadę dopiero za jakiś czas w Niemczech, wraz ze szwedzką drużyną narodową.
Podpisałeś kontrakty z klubami z Elitserien i Allsvenskan, ale z drugiej strony w tym roku nie będziesz jeździł w Wielkiej Brytanii, a w Polsce znowu podpisałeś tylko tzw. kontrakt "warszawski". Dlaczego?
- To była wyłącznie moja decyzja. Miałem naprawdę dużo ofert z Wielkiej Brytanii oraz kilka zapytań z Polski, ale chcę się w tym roku mocniej skupić na startach w Szwecji oraz jeździć troszkę rzadziej niż miało to miejsce dotąd. Podpisałem jeszcze umowę z niemieckim Wolfslake, ale ta liga nie jeździ często. Myślę, że może mi wyjść na dobre.
W trakcie sezonu coś się może zmienić, czy to już ostateczna decyzja?
- Tak naprawdę wszystko jest możliwe. Musimy zaczekać i zobaczyć, co się wydarzy w trakcie sezonu. Gdybym tylko chciał, to w każdej chwili mogę wrócić do startów w Anglii, bo mam na miejscu przygotowany do jazdy sprzęt. Jak jednak wspomniałem, chcę ograniczyć starty i zacząć troszkę wolniej ten sezon, skupiając się na treningach.
Jakie masz cele na ten rok?
- Przede wszystkim zależy mi na tym, żeby wykonać dobrą pracę dla klubów, w których będę startował. Ponadto chciałbym stanąć na podium w Indywidualnych Mistrzostwach Szwecji.
Kiedyś powiedziałeś, że kochasz żużel i nie zamierzasz kończyć kariery dopóki jazda będzie cię bawić. W tym roku skończysz 47 lat. Nie ma wielu zawodników, którzy w tym wieku prezentowaliby taki poziom. O kończeniu kariery nadal nie myślisz?
- Nie za bardzo. Co prawda jest bliżej niż dalej do tego momentu, ale to trudna decyzja. Jeśli jeszcze nie jeżdżę ostatni, jestem w stanie coś zaoferować klubom, to chcę to robić. Lubię rywalizację i wiem, że jestem w stanie pokonać każdego. Dopóki tak będzie, myślę, że mogę uprawiać ten sport.
Karierę zaczynałeś w połowie lat 80. Żużel bardzo się zmienił od tego momentu? W twoim odczuciu był lepszy wtedy czy jest teraz?
- Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Trochę się pozmieniało, choć cały czas chodzi o to samo, czyli o rywalizację czterech gości na dystansie czterech okrążeń. Teraz przede wszystkim motocykle są trochę inne i jeździ się szybciej.
W poprzednich sezonach w żużlu było sporo groźnych wypadków. Co w twoim odczuciu jest tego przyczyną?
- Problem leży właśnie w motocyklach i szybkości. Ta jest większa niż kiedyś i pewnie ta tendencja będzie się utrzymywać. A jeśli tak się dzieje, to ma to wpływ na bezpieczeństwo.
Należy coś z tym zrobić?
- Gdybyśmy jeździli trochę wolniej, to nie uważam, aby to było niekorzystne dla tego sportu. Dla kibiców czy telewizji byłoby to tak naprawdę niewidoczne, to wciąż byłby ten sam produkt. Dla zawodników z kolei byłoby to bezpieczniejsze, inaczej można wtedy reagować na wydarzenia na torze. Zdaję sobie sprawę, że nie można powstrzymać ewolucji i że to jest normalne, że każdy chce wygrywać, dlatego stara się przygotować możliwie jak najszybszy sprzęt. Dla zwiększenia bezpieczeństwa jednak takie ograniczenie na pewno zrobiłoby wiele.
Rozmawiał Wojciech Ogonowski
Bydgoszcz nie zapomni tobie jak sie kladziesz po przegranym starcie na 1:5!
Zero szacunku dla rywala. PAMIĘTAMY!