Robert Miśkowiak: Skrzydlewski lubi dyskutować, ale jest do bólu uczciwy

Robert Miśkowiak zdecydował się na starty w Orle Łódź i cieszy się na współpracę z Witoldem Skrzydlewskim. - Wiem, że mój nowy szef jest specyficzny, ale przy tym uczciwy do bólu. Za to go cenię - tłumaczy zawodnik.

Robert Miśkowiak mógł trafić do Łodzi znacznie wcześniej, bo rozmowy pomiędzy nim a klubem miały miejsce także w poprzednich latach. Dopiero teraz strony doszły do porozumienia, co zaowocowało podpisaniem umowy. - To prawda, że klub o mnie wcześniej zabiegał. Dla mnie jego działacze są bardzo wiarygodni, a obecnie to liczy się najbardziej. Pasuje mi także ten tor, bo osiągałem na nim w przeszłości całkiem niezłe wyniki. Uważam, że wybrałem najlepiej jak mogłem. Jestem zadowolony - przekonuje w rozmowie z WP SportoweFakty żużlowiec.

Nowym szefem Miśkowiaka będzie w Łodzi Witold Skrzydlewski. Zawodnik bardzo cieszy się na tą współpracę. Sam podkreśla, że lubi dyskutować z nowym prezesem i nie obawia się ewentualnej krytyki z jego strony. - Nie sądzę, że by miała być to trudna współpraca. Prezes Skrzydlewski to specyficzny człowiek. Lubi dużo dyskutować. Odnoszę wrażenie, że to w pewnym sensie jego hobby. Może tak się właśnie relaksuje. I co w tym złego? Przecież nie można mu tego zabierać. Kompletnie mi to zresztą nie przeszkadza. W tym wszystkim coś innego jest zdecydowanie bardziej istotne. Wiem, że mam do czynienia z człowiekiem, który jest do bólu uczciwy. Rozmawialiśmy wiele razy. Wiem z kim mam do czynienia. Jak pan Skrzydlewski coś powie, to tak będzie. Bardzo go za to cenię - przekonuje Miśkowiak.

Byłego żużlowca bydgoskiej Polonii cieszy nie tylko podpisanie umowy z nowym klubem, ale także decyzja o połączeniu pierwszej i drugiej ligi. - Uważam, że Orzeł będzie mocnym zespołem w zreformowanej lidze. Zawodnicy dostaną teraz więcej spotkań, więc nie mamy na co narzekać. Wcześniej były z tym problemy, zwłaszcza jeśli ktoś nie awansował do fazy play-off. Wtedy w sierpniu było czasami po wszystkim. To była straszna sytuacja. Uważam, że dzięki większej liczbie spotkań będzie też bezpieczniej. Każdy z nas będzie mieć więcej pewności siebie. Nie wiem, jakie będą decyzje władz polskiego żużla na kolejne lata. Najważniejsze, żeby zachować odpowiednią częstotliwość jazdy. Na tym naprawdę skorzystają wszyscy. Kibice obejrzą sporo spotkań, a sponsorzy będą mogli lepiej się reklamować poprzez zawodników lub kluby. Moim zdaniem są tylko plusy - dodaje na zakończenie Miśkowiak.

Źródło artykułu: