Polak nie zaskoczył i zdecydował się na liczbę 95, z którą utożsamiał się już do tej pory. Powód wyboru takiego numeru jest bardzo prosty. - To rok, w którym się urodziłem - wytłumaczył Bartosz Zmarzlik na stronie cyklu Grand Prix.
Reprezentant Polski, Stali Gorzów oraz Elit Vetlandy jest nadzieją polskich fanów na sukcesy na arenie międzynarodowej w gronie seniorów. Ostatnio 20-letni IMŚJ miał okazję ponownie z bliska przyjrzeć się, jak funkcjonuje cykl Grand Prix. Zmarzlik na żywo oglądał australijską rundę w Melbourne, która wieńczyła tegoroczne zmagania o tytuł Indywidualnego Mistrza Świata. - Nie nazwałbym mojej obecności w parku maszyn w Melbourne próbą szpiegostwa. Po prostu przyglądałem się innym, obserwowałem ich sposób przygotowania do zawodów, ale bez zamiaru zaczerpnięcia jakiś rozwiązań - oznajmił Polak.
Na Antypodach Zmarzlik znalazł się nieprzypadkowo, bowiem tydzień po Grand Prix Australii wziął udział w finale Drużynowych Mistrzostw Świata Juniorów w Mildurze. Wraz z naszą reprezentacją sięgnął po 8. w historii kraju złoty medal w tych rozgrywkach, samemu walnie przyczyniając się do tego sukcesu. Zmarzlik nie miał sobie równych i przy swoim nazwisku zapisał komplet 15 punktów.
Podczas tych zawodów kłopoty niektórym zawodnikom sprawiał tor, bowiem nawierzchnia była wymagająca. - Na początku tor był trudny, ale jego kondycja pozwalała jednak na rozgrywanie wyścigów. Nawierzchnia dla każdego była taka sama. Najważniejsze, że wygraliśmy - skomentował Bartosz Zmarzlik.
Życzę "pełnoprawnego powodzenia" w SGP 2016.