Rafał Osumek dorastał w okolicach stadionu żużlowego, więc siłą rzeczy prędzej czy później musiał trafić na obiekt przy ulicy Olsztyńskiej. Najpierw jako młody chłopak przyglądał się treningom, a z czasem sam zaczął uprawiać ten sport. Licencję uzyskał w 1991 roku i szybko został okrzyknięty mianem talentu, ale w rozwoju przeszkadzały kontuzje. Po kilku latach mógł z dumą szczycić się mianem mistrza Polski.
A w tym, że ekipa z północy województwa śląskiego sięgnęła po złoto, to duża zasługa między innymi juniorów. - Na pewno nie byliśmy faworytem, więc może i to dla nas było lepiej, bo czasem z nimi różnie bywa. Ktoś jest faworytem i jakiś ciężar na plecach jest, bo coś trzeba, a my tego nie mieliśmy. Jechaliśmy spokojnie swoje, staraliśmy się zdobywać punkty, by być w miarę możliwie, jak najwyżej. Nawet po tym, gdy wygraliśmy u siebie dziesięcioma punktami, to skazywano nas na pożarcie, a my na spokojnie i na luzie zdobyliśmy mistrzostwo Polski - wspomina Osumek w podcaście "LWYgadane" realizowanym przez Krono-Plast Włókniarz Częstochowa.
Włókniarz jest jedynym klubem, który jako urzędujący mistrz kraju - w kolejnym sezonie spadł do niższej klasy rozgrywkowej. Osumek nie ukrywa, że takie rzeczy nie powinny mieć miejsca, bo nie wypada, jednakże częstochowian nie opuszczał pech. Miedzy innymi w postaci wychowanka klubu, który wejście w wiek seniora miał trudne, a jak się rozkręcił, to doznał urazu.
ZOBACZ WIDEO: Wytypował kolejność PGE Ekstraligi. To nie Motor będzie mistrzem Polski
- Tak to bywa w tym sporcie. Miałem wycinany wyrostek, a później na treningu miałem starcie z Kowolikiem ze Świętochłowic. Sczepiliśmy się motocyklami, nie opanowałem motocykla i to była pierwsza poważna kontuzja, bo złamałem obojczyk - dodał.
Osumek w barwach Włókniarza występował do 1999 roku. W tym ostatnim sezonie odjechał zaledwie dwa mecze, w których wywalczył 24 punkty i 4 bonusy, co pozwoliło mu zakończyć sezon ze średnią 2,800. Były zawodnik wspomina, że to był trudny moment dla niego, bowiem wprowadzony KSM skomplikował jego sytuację ze względu na fakt, że on swój wynik indywidualny miał bardzo wysoki. W efekcie nie pasował do montowanych przez Marka Kraskiewicza składów.
Klub jednak pomógł mu w regularnych startach i w ramach rekompensaty załatwił starty w lidze rosyjskiej dla Lukoil Oktiabrskij. - To była przygoda. Brałem silnik, gaźnik, tarczki i sprzęgło do torby, jechałem do Warszawy, a stamtąd do Moskwy. Trzeba było to wszystko odprawić, a były z tym zawsze problemy, bo silnik w torbie, jak przechodzi przez rentgen, to nie wiadomo, co to. Musiałem się tłumaczyć. Za każdym razem, kiedy wyjeżdżałem, to taka sytuacja miała miejsce. Później w Moskwie wsiadałem w kolejny samolot do Ufy, a tam ktoś zawsze na mnie czekał. I potem 200 kilometrów jazdy samochodem do klubu - wspomina zawodnik, który ma na swoim koncie także występy w Republice Południowej Afryki.
Osumek poznał trochę środowiska poza macierzystą Częstochową. W 2000 roku reprezentował GKM Grudziądz, gdzie walczył o skład z Piotrem Markuszewskim. - On (Jan Nowak - dop. red.) był naszym trenerem, ale jednocześnie mechanikiem Piotra. Jemu przygotowywał silniki i można powiedzieć, że Piotrek był inaczej traktowany, bo wiele treningów i sparingów jechałem lepiej, ale to jego wypuszczano do meczu. Nie miałem w Grudziądzu szczęścia - skomentował późniejszy reprezentant zespołów ze Świętochłowic (2001), Opola (2002-2003) i Równego (2006).
Podcast "LWYgadane" dostępny jest na portalach do streamingu, takich jak: Apple Podcasts, Spotify, YouTube. Do odsłuchania oprócz wywiadu z Rafałem Osumkiem są również rozmowy z Mariuszem Staszewskim oraz legendarnym spikerem Januszem Wróblem.