Po bandzie: Janowski w Złotym Kasku? Tak! [FELIETON]

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Maciej Janowski
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Maciej Janowski

- Nie wiem, czemu chcą nas wyganiać ze stadionów wcześniej. Letnią porą i to weekendami. Przecież nikt nas tam siłą nie zaciąga. Odwiedzamy je z własnej woli i dla przyjemności - pisze w swoim felietonie Wojciech Koerber.

Organizatorom Grand Prix udało się wyprosić z cyklu Leona Madsena, zatrzymać w nim Jana Kvecha i po raz kolejny zmienić reguły gry. A także wprowadzić sprinty, jakby esencją speedwaya było ściganie się nie z rywalami, lecz z wiatrem. Po tym wszystkim uznali, że chyba lepiej będzie, jeśli takie zawody potrwają krócej. I zdecydowali, że od teraz zawodnicy dostaną już nie dwie minuty, lecz tylko dziewięćdziesiąt sekund na ustawienie się pod taśmą od momentu zapalenia przez sędziego zielonego światła.

Akurat w tym wypadku, moim skromnym zdaniem, organizator powinien skonsultować zmianę z samymi zainteresowanymi. By nowinka była rezultatem konsensusu. Jak rozumiem, nic takiego nie miało jednak miejsca. A szkoda, bo tu jednak chodzi też o bezpieczeństwo kierowców i nie jest to z mojej strony żadna demagogia. Fajnie po prostu, gdyby mogli podjeżdżać pod taśmę przygotowani lepiej, a nie gorzej. A my sobie na te przygotowania naprawdę chętnie popatrzymy. Czy przeskakują, już na torze, z maszyny na maszynę, czy opieprzają mechaników etc.

Odnoszę wrażenie, że organizator indywidualnych mistrzostw świata najpierw osłabia swój produkt w tematach absolutnie kluczowych, choćby personalnych, po czym próbuje go uatrakcyjnić na polu absolutnie nieistotnym. Tymczasem nie pomoże tu żaden nowy regulamin, jeśli brakuje najlepszych aktorów. A te dziewięćdziesiąt sekund? Od tego zawody mogą stać się co najwyżej ciut krótsze, natomiast ani bardziej dynamiczne, ani też bardziej ciekawe. Zresztą, wszystko jest kwestią momentu, w którym sędzia włączy zielone światło. Teraz może po prostu włączać je delikatnie później, jeśli dostrzeże, że tego wymaga sytuacja. Nie jest przecież w interesie kibiców i telewidzów, by dostawali wybrakowaną obsadę wykonawców.

ZOBACZ WIDEO Miliarder mocno zaangażował się w działanie klubu. "Rozmawiamy codziennie"

Nie wiem, czemu chcą nas wyganiać ze stadionów wcześniej. Letnią porą i to weekendami. Przecież siłą nikt nas tam nie zaciąga. Odwiedzamy je z własnej woli i dla przyjemności.

Nic to, taka jest najwyraźniej tendencja, żeby wszystko w obecnym życiu skracać. Dziennikarze powinni pisać krótsze teksty, bo ludzie się męczą i nie mają czasu na oddawanie się dłuższym formom. A żużlowcy szybciej powinni się rychtować do startu.

Niektórzy twierdzą, że zbyt szybko została też podjęta decyzja wykluczająca Macieja Janowskiego z reprezentacji Polski. Być może. Choć faktem jest, że zawodnik opuścił zgrupowanie bez zgody selekcjonera, zapewne świadomy konsekwencji. A nawet w żużlu jakieś reguły i jakieś zależności winny obowiązywać. Myślę jednak, że można z tej sytuacji wyjść jeszcze obronną ręką. Tzn. w taki sposób, by nikt nie był specjalnie stratny. Pomijając, rzecz jasna, straty wizerunkowe wybranych uczestników zdarzenia, na których skupił się gniew opinii publicznej.

Otóż nie widzę przeszkód, by Macieja Janowskiego wpisać na listę startową Złotego Kasku, który jest furtką do indywidualnego uczestnictwa w międzynarodowych imprezach rangi mistrzowskiej. Nie trzeba zabierać kapitana Betard Sparty na kolejny obóz kadry, nie trzeba go też powoływać na mecze i występy reprezentacji - zgodnie z wcześniejszą decyzją o czasowym usunięciu go z kadry narodowej. To się już wydarzyło. Natomiast w tym nieszczęsnym Złotym Kasku nie ścigają się przecież sami kadrowicze, lecz również zawodnicy wytypowani przez Główną Komisję Sportu Żużlowego. Brak kwalifikacji do "finału" (jaki to finał, skoro półfinałów brak, o ćwierćfinałach nie wspominając) jest rozwiązaniem koszmarnym, no ale obowiązującym. Byłby to w każdym razie jakiś kompromis i wyjście z sytuacji w taki sposób, by nikt nie był specjalnie stratny.

Tylko nie mieszajmy już w tę sprawę pozostałych kadrowiczów, którzy mieliby się rzekomo buntować. Niech ci chłopcy, Bartłomiej Kowalski, Damian Ratajczak, Mateusz Cierniak czy Antek Mencel, skupią się po prostu na swoim treningu i swoich sprawach.

Jeśli Maciej Janowski nadal ma ambicje sięgające starań o udział w Grand Prix czy też SEC-u, niech otrzyma taką szansę z, nazwijmy to, puli krajowej. Powiedzmy, że latami występów sobie na to zasłużył. Co z tym dalej zrobi, zależy już tylko od jego postawy na torze. Tym samym działacze będą mogli utrzymać swoje postanowienie w mocy, a zawodnik nie będzie mógł powiedzieć, że to osoby trzecie zza biurek zakończyły jego międzynarodową karierę. I że ktoś się na nim mści, choć nic takiego nie ma miejsca, bo i za co. Janowski nadal będzie mógł eksponować swoich sponsorów na arenie międzynarodowej, o ile tylko sam sobie taki przywilej wywalczy.

Przecież kadra seniorów liczy sobie bodajże osiem nazwisk, tymczasem lista startowa "finału" Złotego Kasku - dwukrotnie więcej. Nikt na obecności tam Janowskiego nie straci, a z pewnością nie kibice. No i byłoby więcej sportu w sporcie. W tych dziwnych czasach, w których eliminacje zostały zastąpione przez nominacje.

Wojciech Koerber

Komentarze (4)
avatar
sparki
13 min temu
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
No cóż, towarzystwo wspólnej adoracji ma się raczej dobrze,rozwala żużel systematycznie od środka, kwestia czasu,kiedy zostaną zgliszcza po naszym żużelku,a ligi coś na wzór finskiej,czeskiej,n Czytaj całość
avatar
Paweł KA
48 min temu
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Czekam tylko na pomyskę by każdy bieg sie kończył po trzecim kółku ! 
avatar
Kacper..U.L.
2 h temu
Zgłoś do moderacji
5
0
Odpowiedz
avatar
Ja tam się nie znam
3 h temu
Zgłoś do moderacji
2
2
Odpowiedz
pierwszy, hehe