Krzysztof Kasprzak bez argumentów. Zaakceptuje warunki Stali?

Krzysztof Kasprzak nie doszedł jak dotąd do porozumienia z gorzowską Stalą w sprawie kontraktu na przyszły sezon. Zdaniem Zenona Plecha, po tak słabych rozgrywkach w swoim wykonaniu, żużlowiec powinien przystać na mniej korzystne warunki klubu.

Gorzowianie widzą w składzie na przyszły rok miejsce dla Krzysztofa Kasprzaka. Wicemistrz świata zanotował jednak znaczący spadek formy w stosunku do poprzedniego sezonu i nie można już rozpatrywać go w roli lidera zespołu. Chcąc zostać w drużynie Stali, żużlowiec ten będzie musiał pogodzić się z obniżeniem kontraktu.

Pierwsze spotkanie w tej sprawie nie przyniosło porozumienia, ale obie strony zamierzają jeszcze rozmawiać. Zdaniem Zenona Plecha, wiele zależy od postawy samego Kasprzaka. - On musi zaakceptować to, że po tak marnym sezonie nie wynegocjuje dużych pieniędzy. Nie można się dziwić klubowi. Nikt nie wie przecież, czy ten zawodnik upora się ze wszystkimi problemami i czy nie powtórzą się one w przyszłym roku. Ja sam nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Wiele zależy nie tylko od sprzętu, ale i jego psychiki - zaznaczył Zenon Plech.

Słaba forma Kasprzaka widoczna była zarówno w lidze, jak i w Grand Prix. Wicemistrz świata z 2014 roku zajmuje dopiero piętnastą lokatę w klasyfikacji generalnej, mając na koncie trzydzieści sześć punktów. - Ta pozycja, patrząc na poprzedni sezon Kasprzaka, to prawdziwy dramat. Ten kryzys wyraźnie było widać też w lidze. W ciągu zaledwie jednego roku sytuacja tego zawodnika zmieniła się diametralnie - ocenił.

Faktem jest, że z powodu kryzysu formy Krzysztof Kasprzak zarobił zdecydowanie mniej niż w poprzednim sezonie. Zenon Plech zaznacza jednak, że tylko rozsądne inwestycje pozwolą mu wrócić do formy, jaką prezentował jeszcze paręnaście miesięcy temu. - Życzę Krzysztofowi jak najlepiej i chciałbym, by w przyszłym roku się przełamał. Czy jednak będzie to możliwe? Ważne, by przeznaczył zimą sporo pieniędzy na inwestycje sprzętowe. Inaczej czołówka oddali się od niego jeszcze bardziej - podsumował Plech.

Źródło artykułu: