Krzysztof Jabłoński startował w barwach Wybrzeża Gdańsk w latach 2004-08. W pierwszym sezonie w tym klubie awansował do najwyższej klasy rozgrywkowej. Następnie zespół się w niej utrzymał, ale przez problemy organizacyjno-finansowe, drużynę wycofano z ligi. Jabłoński został jednak w Wybrzeżu. W 2. lidze pełnił rolę kapitana i był najlepszym zawodnikiem tej klasy rozgrywkowej. Teraz po sześciu latach przerwy wrócił do drużyny.
Starszy z braci Jabłońskich w niedzielę zdobył komplet punktów z KSM-em Krosno. - Ja staram się nie żyć przeszłością, a tym co jest teraz. Szacunek dla przeciwników za to, że starali się nam utrudnić zwycięstwo. Motor mam przybrudzony, więc było widać, że trzeba było ciężko wywalczyć punkty na torze. Cieszę się, że wygraliśmy. Koncentrujemy się na finale - powiedział żużlowiec wypożyczony ze SPAR Falubazu Zielona Góra.
W zielonogórskim klubie nowy zawodnik Wybrzeża nie był pierwszoplanową postacią. W Gdańsku udowadnia, że nie zapomniał jak się jeździ. - Obcowanie na co dzień z zawodnikami ekstraligowymi takimi jak Piotr Protasiewicz, Patryk Dudek, czy Jarosław Hampel jednak dużo daje, pomimo tego, że człowiek nie jeździ tak jak oni, łapie się na szprycę - zauważył Krzysztof Jabłoński.
Gdańscy żużlowcy awansowali już do finału PLŻ 2. Były kapitan czerwono-biało-niebieskich jest podbudowany postawą drużyny. - Podoba mi się to, że każdy zawodnik rzetelnie przygotowuje się do każdych zawodów i daje z siebie tyle, ile może. Każdy wie o co jedzie - ocenił wychowanek Startu Gniezno.
Jabłoński po raz kolejny współpracuje z Grzegorz Dzikowski, który raz już awansował z Wybrzeżem z najniższej klasy rozgrywkowej. - Tutaj w Gdańsku miał on jeden z najlepszych swoich sezonów. Pewnych rzeczy się nie zapomina. Liczyłem na jego dobry występ i się nie zawiodłem. Jedyną bojaźnią było to, że nie miał w tym roku wielu startów. On jednak wie z czym to się je, jak trzeba się przełożyć. Przed nami finały i na tym się skupiamy - podsumował trener Dzikowski.