Anioły przystępowały do niedzielnego spotkania z zaliczką ośmiu punktów, ale jak się ostatecznie okazało, nie wystarczyło to na dobrze dysponowanych leszczynian, którzy zdobyli w rewanżu pięćdziesiąt trzy oczka.
- Jasne, że czujemy niedosyt, bo Unia odskoczyła nam dopiero w końcówce spotkania. Wcześniej to my mieliśmy lepszy wynik dwumeczu i byliśmy bliżej finału. Ta rywalizacja pokazała, że play-offy są bardzo wyrównane. Trzeba jednak przyznać, że Unia była ostatecznie lepsza i zasłużyła na to, by pojechać w finale. Gratulacje dla niej - przyznał w rozmowie z naszym portalem Paweł Przedpełski.
Torunianie mieli o tyle utrudnione zadanie, że przystąpi do rewanżowego meczu bez zawieszonego za czerwoną kartkę Kacpra Gomólskiego. - Gdyby był z nami na torze, na pewno byłoby nam lżej. Nie ma jednak sensu płakać nad rozlanym mlekiem i gdybać, co by było w sytuacji, gdyby on pojechał w tym spotkaniu. Być może mogliśmy wygrać wyżej pierwszy mecz u siebie, ale nie daliśmy rady i już do tego nie wracamy - dodał.
Odpadnięcie w dwumeczu z Fogo Unią nie oznacza wcale, że obecny sezon jest dla torunian stracony. Drużyna, która zajęła czwarte miejsce w rundzie zasadniczej ma nadal szansę, by zakończyć rozgrywki z medalem. - Finał był w zasięgu, ale nie jest źle. Cały sezon zmagaliśmy się z trudnościami, jak choćby kontuzjami. Mamy wciąż szanse na podium ligi i podejdziemy do dwumeczu z tarnowską Unią zmotywowani. Chcemy zakończyć rozgrywki z medalem - podsumował Przedpełski.
Skrót meczu Unia - KS Toruń
Źródło: PGE Ekstraliga/x-news
Ty jeden zostawiasz serce na torze!
Dziękuję!