Przed niespełna rokiem "Duzers" został zawieszony przez rodzimą federację na okres dwunastu miesięcy. Wykrycie w organizmie sportowca marihuany jest jednak karane znacznie surowiej niż znalezienie środka pobudzającego - metyloheksanaminy. W zasadzie przesądzone jest to, że Aleksandr Łoktajew nie wróci do 2017 roku na tor żużlowy. Jak dowiadujemy się, sprawą ma zajmować się komisja dyscyplinarna PZM, a nie rodzima federacja zawodnika, gdyż do naruszenia przepisów przez zawodnika doszło w czasie zawodów w Polsce.
[ad=rectangle]
Na chwilę obecną sprawa rosyjskiego zawodnika znajduje się jeszcze w rękach Komisji do Zwalczania Dopingu w Sporcie. - Czekamy jeszcze na informację od zawodnika, czy chce przeprowadzenia analizy próbki B. W sytuacji, gdy tak się stanie, będziemy musieli poczekać na jej wynik i dopiero później skierujemy sprawę do PZM. Wszystko potoczy się jednak znacznie szybciej, jeżeli zawodnik z tej analizy zrezygnuje. Wówczas zakończymy postępowanie na poziomie komisji i przekażemy je do komisji dyscyplinarnej PZM. To ona wyda werdykt w tej sprawie - zapowiada szef biura antydopingowego, Michał Rynkowski.
Aleksandr Łoktajew nie ma jednak większych szans na łagodny wymiar kary. - Przepisy mówią jasno, że grozi mu od dwóch do czterech lat zawieszenia. Istnieje możliwość zredukowania sankcji, ale tylko w przypadku wystąpienia przesłanek łagodzących - zaznacza Rynkowski.
Sam żużlowiec wybrał linię obrony polegającą na tym, że palił marihuanę na przeszło tydzień przed meczem ligowym w Toruniu. Wynik próbki, jaka dała wynik pozytywny wskazuje jednak na to, że Łoktajew prawdopodobnie mija się z prawdą. - Zawodnik może stawiać różne tezy, ale od 2013 roku próg detekcji marihuany został zwiększony pięciokrotnie. Zrobiono to właśnie po to, by wyeliminować sytuację, gdy u sportowca pojawia się wynik pozytywny, jeżeli stosował marihuanę kilka dni przed zawodami. Dla nas to, kiedy rzeczywiście doszło do tego zdarzenia nie ma jednak kluczowego znaczenia. Liczy się sam fakt, że stwierdzono wynik pozytywny - mówi Rynkowski. - Komisja dyscyplinarna może oczywiście wziąć to w czasie prowadzonego postępowania pod uwagę i uznać, że zawodnik stosował niedozwolony środek w celach sportowych - dodaje.
Michał Rynkowski zaznacza przy tym, że błędem byłoby porównywanie sprawy Łoktajewa do zawieszenia Darcy'ego Warda, u którego przed zawodami Grand Prix wykryto promile alkoholu we krwi. - W przypadku Australijczyka mieliśmy do czynienia z przewinieniem dyscyplinarnym. Łoktajew naruszył natomiast przepisy antydopingowe. Zgodnie z obowiązującymi regulacjami nie ma większych szans na krótsze niż dwuletnie zawieszenie - wyjaśnia szef Komisji do Zwalczania Dopingu w Sporcie.
Niech sobie w Rosji jeździ teraz przez 4 lata jak jest głupi.
Czytaj całość
Ekspert :))