Kontrolowaliśmy sytuację od początku do końca - komentarze po meczu Orzeł Łódź - ŻKS ROW Rybnik

ŻKS ROW Rybnik pewnie pokonał na torze w Łodzi miejscowego Orła 54:36. Gospodarze, pomimo licznych osłabień, walczyli w kilku biegach jak równy z równym z liderem Nice Polskiej Ligi Żużlowej.

Lech Kędziora (trener Orła Łódź): Mogliśmy trochę więcej punktów zdobyć, ale wszyscy widzieli, w jakim zestawieniu podeszliśmy do tego meczu. Pierwszy raz wystąpił Tungate i pozostawił dobre wrażenie. Uważam jednak, że cały zespół zasłużył na pochwałę, pomimo porażki. Jechaliśmy osłabieni, ale każdy zostawił serce na torze i walczyliśmy do ostatniego punktu, mimo, że skazywani byliśmy na sromotną przegraną. Widać było różnicę sprzętu. Notorycznie przegrywaliśmy starty. Stąd nasz słaby początek meczu, a ROW okazał się w tych momentach naszym katem. Rybniczanie mają aspiracje ekstraligowe i myślę, że osiągną swój cel. My robiliśmy wszystko, żeby poprawić wizerunek naszego zespołu. Walczyliśmy do ostatnich metrów, jak chociażby Kuba Jamróg, który do niedawna był jeszcze kontuzjowany.

[ad=rectangle]

Jan Grabowski (trener ŻKS ROW Rybnik): Wygraliśmy, ale oczekujemy na wynik meczu w Bydgoszczy. Jeżeli Lokomotiv tam przegra, to na 90% będziemy wiedzieli, z której pozycji wystartujemy w playoffach. Myślę, że nie powinna nam się raczej noga powinąć u siebie ze Startem Gniezno, a potem wystarczy obronić w Daugavpils punkt bonusowy. Czwórka, która awansuje do playoffów jest znana - Ostrovia, Lokomotiv, Polonia i my. Kwestią otwartą pozostało, kto z jakiej pozycji w nich wystartuje.

Rohan Tungate (żużlowiec Orła Łódź): ROW to bardzo mocny zespół, a dla mnie był to pierwszy mecz w Łodzi. Starałem się zdobyć jak najwięcej punktów dla Orła. Mam nadzieję, że w następnym starcie pójdzie mi lepiej. Byliśmy mocni wtedy, gdy dobrze ruszaliśmy ze startu. Dla mnie to spotkanie było głównie zaznajomieniem się z torem, szukaniem dobrych ścieżek. Mam nadzieję, że ta nauka zaprocentuje w przyszłości.

Damian Baliński (żużlowiec ŻKS ROW Rybnik): Łodzianie jechali dzisiaj na własnym torze i wiadomo było, że prędzej czy później do niego się dopasują. Przebudzenie z ich strony nastąpiło, ale nasze prowadzenie nie było zagrożone. Kontrolowaliśmy sytuację od początku do końca. Nie było potrzeby się "napalać", żeby nie doszło do niepotrzebnych sytuacji. Fajnie, że wszystko dobrze zafunkcjonowało od początku. Później był już spokój w drużynie. Zwycięstwo jedzie do Rybnika, z czego bardzo się cieszę.

[event_poll=35180]

Źródło artykułu: