Paweł Przedpełski jednym z ojców sukcesu KS Toruń. "Spiąłem się na ostatni bieg"

Mimo że cały mecz nie wyszedł Pawłowi Przedpełskiemu tak, jakby sobie wymarzył, to w najważniejszym momencie meczu zdołał wygrać wyścig z Nickim Pedersenem.

Torunianie zaczęli mecz od dwóch podwójnych zwycięstw. Do drugiego z nich przyczynił się m.in. Paweł Przedpełski, który po starcie ustawił się za Oskarem Fajferem i za swoimi plecami przywiózł parę Fogo Unii Leszno - Piotra Pawlickiego oraz Bartosza Smektałę.
[ad=rectangle]
- Na początku było w porządku. W pierwszym biegu jechaliśmy z Oskarem, ładnie się ustawiliśmy w parę i dowieźliśmy 5 punktów. Te kolejne biegi nie do końca ułożyły się po mojej myśli. Można powiedzieć, że jechałem sztywno i niemrawo. Na ostatni bieg się "spiąłem" i wygrałem z bardzo szybkim Nickim Pedersenem, co mnie bardzo cieszy - powiedział Paweł Przedpełski.

Losy meczu ważyły się do ostatnich metrów 15. wyścigu. I choć Byki ani razu nie prowadziły tego dnia z Aniołami, to były bardzo blisko wydarcia im jednego punktu za remis. - Było duże ciśnienie, bo przyjechaliśmy tu z nastawieniem na bardzo ciężkie zawody. Jakoś tak się ułożyło, że przez cały mecz utrzymywaliśmy małą przewagę. Ostatni bieg zadecydował o wszystkim. Najlepszą robotę wykonał dziś Jason Doyle. Jemu w szczególności należą się gratulacje - stwierdził 19-latek.

Wychowanek toruńskiego klubu zauważył, że tor różnił się od tego, na którym przychodziło mu się ścigać przed rokiem czy dwoma laty. Mimo to potrafił się na nim odnaleźć. - Dobrze dziś mi się na nim jeździło. Był świetnie przygotowany. W poprzednich latach było co prawda nieco bardziej przyczepnie, ale ważne jednak, że było dużo mijanek.

6+1 punktów to dorobek Pawła Przedpełskiego w meczu z Fogo Unią Leszno
6+1 punktów to dorobek Pawła Przedpełskiego w meczu z Fogo Unią Leszno

Bardzo słaby mecz Piotra Pawlickiego (5+1 punktów w sześciu startach) sprawił, że "Pawełek" przesunął się przed niego w klasyfikacji najskuteczniejszych zawodników PGE Ekstraligi. Wśród juniorów ze średnią 1,947 ustępuje tylko Bartoszowi Zmarzlikowi, który w tym sezonie jest jednak zdecydowanym liderem ekipy z Gorzowa.

Odniesiona w połowie kwietnia kontuzja kciuka uniemożliwiła mu start jedynie w meczu w Zielonej Górze. W pozostałych spotkaniach stawał do walki pod taśmą. Młodzieżowiec Aniołów zapomina już powoli o tym urazie. - Nie odczuwam już skutków tej kontuzji. Nie raz wiadomo, że trochę zaboli, ale nie ma żadnego dyskomfortu, więc nie pozostaje mi nic innego, jak wsiadać na motocykl i się ścigać - zakończył.

Skrót meczu Fogo Unia Leszno - KS Toruń

Źródło artykułu: