W Toruniu spokojni o frekwencję podczas Grand Prix. Warszawa im nie zagraża

W Toruniu nie traktują Grand Prix na Stadionie Narodowym w Warszawie jako zagrożenia dla rundy, która odbędzie się 3 października na Motoarenie.

W tym artykule dowiesz się o:

- Wiem, że trwa dyskusja dotycząca wpływu Grand Prix w Warszawie na inne polskie rundy, ale my akurat jesteśmy w szczęśliwej sytuacji - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Jacek Gajewski. - Kalendarz jest dla nas łaskawy. Organizujemy ostatnią rundę cyklu w Europie. Później będzie już tylko Melbourne. Pomiędzy Warszawą a Toruniem jest bardzo długa przerwa. Gdybyśmy jednak mieli organizować nasz turniej po upływie miesiąca czy dwóch od tych zawodów, to pewnie miałbym obawy. Zresztą, nas w Toruniu impreza w stolicy mobilizuje do pracy. Chcemy mieć pełny stadion i świetne widowisko - dodaje menedżer KS Toruń.
[ad=rectangle]
Jacek Gajewski zwraca również uwagę, że Toruń gości cykl od wielu lat i wyrobił sobie dobrą markę. Wierni fani dyscypliny nie powinni zrezygnować z tych zawodów, zwłaszcza jeśli rywalizacja o czołowe miejsca w cyklu będzie toczyć się do ostatniej prostej zmagań. - Jesteśmy sprawdzeni i mamy renomę jako organizator. Naprawdę nie przewidujemy problemów i liczymy, że to będą kolejne ciekawe zawody na naszym obiekcie - podkreśla nasz rozmówca.

Działacze KS Toruń są również w komfortowej sytuacji, jeśli chodzi o kolejne lata, bo niedawno podpisali nową, korzystniejszą umowę z BSI. W innym położeniu jest Gorzów, który już niebawem może przystąpić do negocjacji. Gajewski twierdzi jednak, że Anglicy nie powinni podnosić opłat za organizację polskich rund. Strata Gorzowa byłaby dla nich strzałem w kolano. - Szansą dla Grand Prix są duże miasta i nowoczesne obiekty. To szansa dla całego cyklu - wyjaśnia Gajewski. - Nie ma porównania pomiędzy Kopenhagą a Vojens, Cardiff a Coventry, Terenzano a Warszawą. To inne miejsca i obiekty - kontynuuje menedżer KS Toruń.

- Polska narzucała zawsze pewne standardy. Jeśli turniej odbywał się nawet w Bydgoszczy czy we Wrocławiu, to w stosunku do całej reszty nie byliśmy nigdy Kopciuszkiem. Teraz mamy Gorzów i Toruń. To stadiony na najwyższym poziomie. Nie wiem, czy BSI może pozwolić sobie na stratę Gorzowa. To byłby według mnie strzał w kolano. Nie patrzymy też na to jako rywalizację pomiędzy polskimi ośrodkami. W tej chwili Toruń i Gorzów to są optymalne, polskie lokalizacje dla cyklu. Jeśli nie gorzowianie, to kto zamiast nich? Ja nie widzę ośrodka, który jest w stanie zrobić to na takim poziomie. Zwłaszcza chodzi mi o infrastrukturę. Rzeszów, Rybnik, Zielona Góra - tam standard idzie w górę i należy się z tego cieszyć, ale gorzowianie są cały czas krok z przodu. Przemawia za nimi też doświadczenie. Zmiana nie byłaby dobra dla Anglików. Co więcej, gdyby zabrakło chętnych do zastąpienia Gorzowa w Polsce, to musiałby znaleźć się ktoś w Europie. A z tym byłby jeszcze większy kłopot - kończy Gajewski.

Źródło artykułu: