Martin Smolinski: Wszystkie siły kieruję na szybki powrót do cyklu Grand Prix

Dla realizacji zamierzonego celu, Niemiec postanowił definitywnie zrezygnować z udziału w przyszłorocznych mistrzostwach świata na długim torze.

W tym artykule dowiesz się o:

Martin Smolinski, który w rozegranym w Marianskich Łaźniach turnieju Challenge wywalczył prawo startu w indywidualnych mistrzostwach świata na długim torze, po naradzie ze swoim teamem postanowił definitywnie z nich zrezygnować. Jak tłumaczy, wszystkie siły i środki zamierza przeznaczyć dla skutecznej walki o miejsce stałego uczestnika cyklu Speedway Grand Prix.
[ad=rectangle]
- Po wielu dyskusjach doszliśmy z chłopakami do wniosku, że zrobimy wszystko by spełniły się nasze marzenia. Nie chcemy jedynie wspominać Grand Prix z roku 2014, ale chcemy tam wrócić już w 2016 - wyjawił Smolinski.

Niemiec nie ukrywa, że liczył na stałą dziką kartę na sezon 2015, a decyzję BSI przyjął z rozczarowaniem. - Włożyliśmy w minione miesiące wiele energii, zaangażowaliśmy w pełni nie tylko team, ale także całe nasze otoczenie. Wzbudziliśmy nowe zainteresowanie żużlem w wielu miejscach. Liczyliśmy na start w kolejnym sezonie. Stąd bierze się moje rozczarowanie i odczucie jakbym dostał cios poniżej pasa. Kto jednak mnie zna ten wie, że ja łatwo się nie poddaję - wyjaśnił "Smoli". - Zamierzamy skoncentrować się w stu procentach na wyznaczonym celu, stąd decyzja o rezygnacji z długiego toru. Start w ligach zagranicznych też póki co nie wchodzi w rachubę - dodał.

Być może jeszcze jeden czynnik wpłynął na rezygnację Niemca z mistrzostw na długim torze. Nie jest tajemnicą, że po "koszu" od BSI, Smolinski mocno liczy na przychylność menadżerów z One Sport i udział w przyszłorocznych Indywidualnych Mistrzostwach Europy. Podobno usłyszał od nich, że będzie miał spore szanse jeśli zagwarantuje udział we wszystkich czterech finałowych turniejach. Ostatni finał SEC pokrywa się w żużlowym kalendarzu z finałem na długim torze w Morizes. Teraz, po wspomnianej decyzji, ten problem już zniknął.

Źródło artykułu: