Dawid Stachyra: Nice PLŻ to moje miejsce. Najchętniej jeździłbym w domu

Za Dawidem Stachyrą kolejny trudny sezon. Rzeszowianin nie ukrywa, że chętnie wróciłby w rodzinne strony. Nie wyklucza też jazdy w PLŻ 2. Najważniejsze dla niego jest to, by znaleźć stabilny klub.

W ostatnim czasie coraz głośniej mówi się o tym, że działacze Stowarzyszenia CKM Włókniarz chcieliby, by Dawid Stachyra był liderem częstochowskiego klubu. W tej kwestii jeszcze nie wszystko jest jasne. - Cieszy mnie to, że częstochowianie wyrażają zainteresowanie moją osobą. Zobaczymy jak to się potoczy. Nie ukrywam, że chciałbym jeździć w Nice PLŻ, bo tam jest moje miejsce. Jak będę miał wszystkie sprawy uporządkowane, to na pewno sobie poradzę. Niestety na ten moment jest bardzo dużo niewiadomych, jeśli chodzi o skład poszczególnych lig. Wszystkie decyzje mają zapaść dopiero 14 grudnia, przez co wiele spraw się opóźnia - zauważył żużlowiec.
[ad=rectangle]

Dla zawodnika, który ostatni sezon zakończył ze średnią biegową 0,944, a wcześniejszy ze średnią 1,339 najważniejsze jest znalezienie stabilnego klubu. - Były to dla mnie bardzo przykre doświadczenia. Szczególnie sezon w Gdańsku odbija mi się czkawką i miał on wpływ na moją jazdę w Rybniku. Teraz muszę patrzeć na wypłacalność nowego pracodawcy. Przez nieuregulowane należności jestem w fatalnej sytuacji i nie mogę sobie pozwolić na kolejny sezon, w którym nie zarobię na torze. Żużel to drogi sport. Trzeba mieć w nim za co inwestować, inaczej po prostu się nie da. Bez funduszy sytuacja jest fatalna i wszystko się kumuluje - przyznał Dawid Stachyra.

Aktualnie nie wiadomo w której lidze pojedzie klub z Rzeszowa. W przypadku, gdyby ta drużyna wystąpiła w Nice PLŻ, Stachyra chętnie reprezentowałby jej barwy. - Nie ukrywam, że ta opcja jest brana przeze mnie pod uwagę. Życzę rzeszowianom jak najlepiej, bo skoro weszli do ENEA Ekstraligi, powinni tam występować. Gdy los będzie inny, to chętnie bym wrócił do Stali. Za długo tułam się po Polsce. To dla mnie bardzo dobry czas, by wrócić i wydostać się z problemów. W domu zawsze najlepiej. Miałbym do dyspozycji tor, który znam, na stadion jechałbym dwie minuty autem. Do tego na miejscu jest mój tata, który dużo mi pomaga. Jest wiele składowych, które mogłyby mi pomóc wrócić na wysokie loty - zakończył.

Źródło artykułu: