Pomimo nie najlepszych wyników na torze, KantorOnline Viperprint Włókniarz Częstochowa ma jedną z najwyższych frekwencji w Enea Ekstralidze. Na każdy mecz przychodzi średnio 11,5 tysiąca kibiców, a większą publikę gromadzą jedynie zawody w Gorzowie Wielkopolskim i Toruniu.
[ad=rectangle]
Jak podkreśla Dariusz Śleszyński, niezwykle istotne dla klubu jest to, by frekwencja dopisała także w najbliższą niedzielę. Dobrych nastrojów nie zmącił nawet fakt, że przyjazdu na mecz odmówił Grigorij Łaguta. - Do naszego składu wracają Michael Jepsen Jensen, Rune Holta i Peter Kildemand. Wystawimy na tyle mocny skład, na ile możemy i robimy to właśnie dla naszych kibiców. Chcemy, by zobaczyli nasze zwycięstwo. Jeśli będzie odpowiednio wysokie, zdobędziemy też punkt bonusowy, którego potrzebujemy - ocenił prezes Lwów w rozmowie z naszym portalem.
Częstochowianie przyznają, że nie mogą mieć większych zastrzeżeń do frekwencji na tegorocznych meczach Włókniarza. Pieniądze ze sprzedanych biletów przeznaczono na bieżące wydatki, a także spłatę wynagrodzeń zawodników. - W trakcie sezonu mieliśmy problemy z niektórymi żużlowcami, a swoje niezadowolenie wyrażała też część kibiców. Wpływ na frekwencję miała pogoda, a także transmisje z telewizji, ale podsumowując kończący się sezon, mogliśmy być z niej zadowoleni. Pieniądze z biletów były nam bardzo potrzebne, gdyż mogliśmy je przeznaczyć na spłatę wynagrodzeń zawodników, a także na bieżące wydatki klubu - wyjaśnił Śleszyński.
Zdaniem prezesa Włókniarza, Częstochowa ma potencjał, by na mecze ligowe przychodziło równie wielu kibiców jak w Gorzowie czy Toruniu. Jak podkreśla, będzie to możliwe pod warunkiem, że klub wyjdzie na prostą finansową. - Przypuszczam, że fanów nie zniechęcało to, że nie walczyliśmy o play-offy. Większym problemem było dla nich zadłużenie klubu i niesnaski między nami a zawodnikami. Jeśli kibice zobaczą, że Włókniarz tworzy ponownie zgraną drużynę, wypełnią się także trybuny - podsumował.
Wiierny barwom nie klubowi!!!!!.