Przepis na żużel (16): Kontrowersje wokół ZZ? Wprowadźmy niezależnego lekarza

- Być może, zamiast dyskutować o tym, na jakich zasadach powinno funkcjonować zastępstwo zawodnika, wprowadźmy instytucję niezależnego lekarza - pisze w swoim felietonie Jacek Gajewski.

W tym artykule dowiesz się o:

Kontrowersje przy ZZ? Wprowadźmy niezależnego lekarza

Mamy ostatnio prawdziwą plagę kontuzji. Dotykają one również czołowych zawodników najlepszych polskich klubów. Znowu pojawiły się opinie, że wszystko dzieje się przez obowiązujące obecnie tłumiki. Gdyby to był pierwszy sezon, kiedy są one w użytku, to może bym się z tym zgodził. Tak jednak nie jest. Kontuzje były zresztą również w czasach, kiedy mieliśmy przelotowe urządzenia. Żużel jest dyscypliną urazową. Ostatni miesiąc jest rzeczywiście pechowy.
[ad=rectangle]
Tłumiki mogą mieć pewien wpływ, ale nie zrzucałbym na to wszystkiego. Ostatnio kontuzję odniósł przecież także Wiktor Kułakow. Jeździł w Rosji, miał poprzedni model tłumika i się stało.

Ja nie szukałbym za wszelką cenę przyczyn tego, co się dzieje. Mamy chyba po prostu taki okres. Jak spojrzymy na ostatnie 10 czy 20 lat to kontuzje się zdarzają. Bywało i tak, że zawodnicy tracili życie na torze żużlowym. Temat tłumików jest często dyskutowany. Przepisy się zmieniają i będą nowe urządzenia. Niestety, to nie sprawi, że znikną kontuzje.

Można też zauważyć, że czołowi zawodnicy jeżdżą w bardzo wielu imprezach. Częstotliwość ich występów zwiększa ryzyko urazu. Nie chodzi nawet o zmęczenie. Mają więcej "okazji". Czasami może coś się wydarzyć.

W obliczu urazów jest też pewna dyskusja wokół przepisu dotyczącego zastępstwa zawodnika. Teraz z ZZ można korzystać za najlepszego żużlowca, jeśli wystawi zwolnienie na 15 dni. Jeśli ktoś interesuje się żużlem, to doskonale wie, że zawodnicy potrafią pozbierać się po kontuzjach obojczyka nawet po 5 czy 6 dniach. Przykładem jest Adrian Miedziński. Miał swego czasu mocno rozwalony obojczyk, ale lekarze dobrze go złożyli i w kolejnym tygodniu jechał już z dobrym skutkiem.

W żużlu zawodnicy często chcą wracać jak najszybciej, żeby walczyć o wynik dla drużyny. Część z nich rywalizuje też o swoje cele w Grand Prix i czasami w obliczu kontuzji ryzykują, wsiadają na motocykl, bo nie chcą tracić punktów. Kluby też są w trudnej sytuacji, bo rynek zawodniczy jest słaby i ubogi. To nie jest tak, że działacze czy trenerzy wywierają zawsze presję na zawodników, żeby szybko wracali. Oni sami widzą, że kontuzje mogą przekreślić dorobek całego sezonu. Doskonale widać to teraz na przykładzie Tarnowa. Najlepsza ekipa sezonu zasadniczego jest zdziesiątkowana. Muszą walczyć z czasem.

Z ZZ jest ten problem, że wszystko zostało ograniczone, aby nie było kombinacji. Zmieniły się także okresy, po których klasyfikuje się zawodników. Kiedyś były one krótsze, więc manipulacji było być może więcej. Teraz to wszystko się zmieniło i nie jest to szczególnie korzystna sytuacja dla klubów.

Osobiście uważam, że w takiej sytuacji sensownym rozwiązaniem mogłoby być wprowadzenie niezależnego lekarza, który mógłby rozstrzygać w sytuacjach spornych. Taka osoba decydowałaby czy w danej sytuacji zwolnienie lekarskie jest uzasadnione czy też nie. To pewnie jest trudny temat. Uważam jednak, że to mogłoby być lepsze rozwiązanie niż ciągłe kombinowanie przy ZZ. Niezależny człowiek mógłby wiele tematów ułatwić.

Jestem być może trochę naiwny, ale poza całą dyskusją wierzę po prostu w ludzką uczciwość. Liczę, że pewnych negatywnych sytuacji po prostu nie będzie. Lepiej wierzyć w człowieka niż tego nie robić.

Jacek Gajewski 

Źródło artykułu: