Przyjezdni mimo nieudanego początku zawodów nie odpuścili i dzięki podwójnym zwycięstwom w wyścigach 5. i 6. wrócili do gry o końcowy triumf. W drugiej fazie meczu rywalizacja była bardziej wyrównana, jednak ostatecznie to miejscowi okazali się lepsi.
- Trochę szkoda, że siąpił deszcz. Od samego początku próbowaliśmy dogonić gospodarzy i w pewnym momencie zbliżyliśmy się do nich na dwa punkty. Wtedy sprawa zwycięstwa była otwarta. Jednak po zremisowanym wyścigu 14. wiedzieliśmy, że nie wygramy. Jestem kompletnie rozczarowany obrotem spraw, ale zadowolony ze swojej formy, może poza moim ostatnim biegiem. Jestem dumny z chłopaków, bo doskonale wiedzieli o co jadą i wykonywali swoją robotę jak tylko mogli. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że rywalizujemy z liderem ligi, ale z drugiej strony, ja, Davey (Watt) i Lampart startowaliśmy na tym torze wiele razy. Niestety nie udało nam się wywieźć stąd zwycięstwa - powiedział w rozmowie z naszym portalem Cameron Woodward.
[ad=rectangle]
Australijczyk nie ukrywa, że relacje na linii klub - zawodnicy były w tegorocznym sezonie dobre. Ma jednak zastrzeżenia co do przygotowań domowej nawierzchni Koziołków. Jak mówi, być może brak atutu własnego toru przesądził o końcowym spadku drużyny z ligi. - Spadek to dla nas wielkie rozczarowanie. Przed sezonem w klubie zaszły pewne zmiany, które zaprocentowały. Włodarze regularnie nam płacili, a komunikacja była na dobrym poziomie. Jednak kilka razy nienajlepiej przygotowany został nasz tor. Nie wiem czemu tak się stało i być może to zaważyło o spadku. Takie jest jednak życie. Wierzę, że po rocznych startach w drugiej lidze Lublin powróci do pierwszej ligi, bo tutaj jest jego miejsce - dodał "Cam".
Czy istnieje możliwość, że Cameron Woodward pozostanie w KMŻ Lublin i będzie reprezentować ten klub w drugiej lidze? - Na razie nie jestem w stanie powiedzieć coś więcej o mojej przyszłości. Być może najlepszą i jedyną opcją dla mnie będzie pozostanie w Lublinie. Wracając do tego klubu, nasi kibice byli niesamowici i za każdym razem cieszyłem się z możliwości reprezentowania tej drużyny. Nawet do Rzeszowa przyjechała za nami spora grupa fanów. Nie mówię, że odejdę z klubu. Wszystko jest możliwe, tym bardziej, że mam podpisany dwuletni kontrakt. Jestem otwarty na rozmowy z działaczami. Zaznaczam jednak, że bardzo chcę się rozwijać i zmierzać do przodu - zakończył.
pewnie dotarło teraz, ze mieli za dobrze...
obniżka pensji za pomoc w spadku to może się rozwinie na 3 froncie
Ludzie zapomnijcie o klubie żużlowym w Lublinie. Ku..a przez gardło mi to nie przechodzi ale tak pewnie będzie... :-(