Przepis na żużel (15): Spisek i spółdzielnia w Ekstralidze? Unibax miał wszystko na talerzu

- Nie wierzę w żadną spółdzielnię, która miałaby działać we wspólnym interesie, żeby wyeliminować Unibax z walki o play-off - pisze w swoim felietonie Jacek Gajewski.

Spisek i spółdzielnia w Ekstralidze?

Przeczytałem po ostatnim meczu w Lesznie, że w Ekstralidze miałaby funkcjonować spółdzielnia złożona z klubów z Zielonej Góry, Leszna i Gorzowa, której celem było wyeliminowanie Unibaksu z walki o play-off. Spoglądam na to wszystko zdecydowanie inaczej.
[ad=rectangle]
Swoją analizę najchętniej zacząłbym od meczu Fogo Unii Leszno, który odbył się na torze w Zielonej Górze. Wiele osób w Toruniu uważało, że to spotkanie było ułożone przeciwko Unibaksowi. Ja też jestem z Torunia, ale moim osobistym zdaniem w przypadku tego meczu wszystko odbywało się zgodnie z zasadą fair-play. Jedna i druga drużyna chciała wygrać. Dlaczego tak sądzę? Proszę spojrzeć na wyniki, które w ostatnim czasie osiągają zawodnicy Falubazu. Dotyczy to zwłaszcza Hampela, ale także Protasiewicza. Widać kryzys. Jeśli dodamy do tego brak Dudka, to ten zespół stał się o wiele słabszy niż wcześniej. Unia miała prawo u nich wygrać. Dowodzi tego także finał IMP, w którym żużlowcy z Leszna pojechali lepiej od reprezentantów gospodarzy. Pewne fakty się potwierdzają, jeśli zestawimy ze sobą jazdę zawodników w tych dwóch imprezach. IMME też pokazały, że zawodnicy Falubazu mają kryzys formy. Nie doszukiwałbym się w związku z tym żadnej spółdzielni.

Spójrzmy też na sytuację Falubazu. Ona jest taka, że jakiekolwiek kombinacje mogłyby się źle skończyć. Przecież w Zielonej Górze nadal nie wiedzą, czy nastąpi weryfikacja ich dorobku w związku z tematem Patryka Dudka.

Inną historią jest mecz Gorzowa w Lesznie. Dwie kwestie zastanawiają. Pierwsza - Stal nie kwapiła się za bardzo z rezerwami taktycznymi. Były momenty, gdzie można było użyć Iversena. Drugi temat to ostatni bieg. Uważam, że wyglądał bardzo dziwnie. Mam wrażenie, że to nie Zengota przyjechał drugi, a Kasprzak przegrał to drugie miejsce. I może na takim komentarzu poprzestanę.

Stal pojedzie z Falubazem, a nie z Bykami. Czy to dla nich lepiej? Być może tak. Ten remis, który padł, załatwiał interesy obu klubów. Leszno jest w play-off, a Gorzów pojedzie derby. Pod względem ekonomicznym wygrali, bo mają dwa "kasowe" mecze. Poza tym, Falubaz wydaje się wygodnym rywalem, jeśli spojrzymy na formę poszczególnych zawodników. Ale to tylko sport i wiele się może jeszcze zmienić, zanim nastąpi godzina zero.

Wracając jednak do spółdzielni... problemy Torunia zaczęły się podczas ubiegłorocznego finału Ekstraligi. Później dostali minus osiem punktów i było trudno. Nic nie zmienia jednak faktu, że Unibax miał po drodze wiele szans, by wjechać do czwórki. Był nawet taki moment sezonu, kiedy oni mieli wszystko na talerzu. Po jednej z kolejek wydawało się, że będą już na czwartym miejscu. To było na wyciągnięcie ręki, ale nie skorzystali z szansy. Te rozgrywki układały się naprawdę dobrze dla wicemistrzów Polski. Tarnów był poza zasięgiem od początku. Mocno zaczęli w Gorzowie i Zielonej Górze. Wszyscy ogrywali drużyny, które były bezpośrednimi rywalami torunian, pomagając w ten sposób Unibaksowi. O tym też trzeba pamiętać, zanim zaczniemy snuć teorie spiskowe na temat spółdzielni.

Leszno się jednak w porę pozbierało. Być może to trochę zasługa Adama Skórnickiego, który pojawił się w trudnym momencie i wiele tematów szybko poukładał. Zaczęli jechać lepiej i wykorzystali swoją szansę. Tego nie potrafił zrobić Unibax. Wydawało się, że Unia roztrwoni przewagę, ale kiedy było słychać już dźwięk ostatniego dzwonka, oni się zebrali.

Unibax miał minus osiem punktów, ale to konsekwencja zachowania podczas ubiegłorocznego finału. Dyskusje czy to za dużo czy za mało to już inny temat. Druga strona medalu jest taka, że ta ekipa nie wykorzystała tego, co powinna. Można by szerzej analizować, dlaczego tak się stało. To już jednak temat, który podejmę bardziej szczegółowo w kolejnym felietonie.

Jacek Gajewski 

Źródło artykułu: