Przemysław Pawlicki: Nie widziałem Kasprzaka, ratowałem się przed upadkiem

Przemysław Pawlicki był bliski awansu do decydującego biegu tegorocznego finału IMP. Ta sztuka się jednak nie udała i "Shamek" zakończył turniej na 5. miejscu.

Starszy z braci Pawlickich bardzo dobrze rozpoczął zmagania w zielonogórskim finale IMP. Zawodnik Fogo Unii Leszno wygrał swój pierwszy bieg, a po wyścigu doszło do wymiany zdań między 22-latkiem a Krzysztofem Kasprzakiem. Była ona spowodowana niebezpieczną sytuacją na pierwszym łuku inauguracyjnej gonitwy. - Przy wyjściu z krawężnika było widać, że kilku zawodników dostawało "kopa" i podnosiło ich jedno koło. Tak właśnie było w moim przypadku, mocno mnie pociągnęło. Nie widziałem Kasprzaka i sam się ratowałem przed uderzeniem w płot. Po biegu Krzysztof miał do mnie pretensje, ale na szczęście nic się nie stało. Nie zrobiłem tego celowo - skomentował Przemysław Pawlicki.

[ad=rectangle]

Wychowanek leszczyńskiego klubu wystąpił w biegu barażowym. W nim zajął trzecie miejsce, czym zakończył rywalizację w turnieju. - Bardzo dobrze wyszedłem spod taśmy. Pierwszy łuk przejechałem poprawnie, a na wejściu w drugi wiraż widziałem napędzającego się Grzegorza Zengotę i bałem się, że wejdzie pode mnie. Przez to zostawiłem dużo miejsca pod płotem, oni się napędzili, a ja jechałem przy krawężniku, gdzie była śliska nawierzchnia. Przez to wytraciłem prędkość. Na pewno będę to trochę przeżywał, bo byłem bliski jazdy w finale, ale nie udało się - dodał "Shamek".

10 punktów w rundzie zasadniczej to dobry znak dla starszego z braci Pawlickich. W ostatnim czasie borykał się on bowiem z kłopotami, które były widoczne w jego słabszych wynikach. - Dla mnie ten wynik to i tak progres, bo ostatnio miałem problemy ze sobą, z motocyklami, a teraz coś się ruszyło i zaczynam zmierzać w dobrym kierunku. Będę starał się robić wszystko, by moja jazda była jeszcze lepsza. Taki jest sport, czasem przychodzi załamanie formy i w moim przypadku to załamanie trwało dość długo. Miałem problem, by się napędzić i wyjść dobrze spod taśmy. To był dla mnie ciężki okres, teraz zaczynam go przełamywać - zakończył Przemysław Pawlicki.

Źródło artykułu: