Gdańszczanie do Zielonej Góry nie przyjechali w najmocniejszym składzie. W zestawieniu Renault Zdunek Wybrzeża zabrakło Leona Madsena, którego miejsce zajął Cyprian Szymko. Wprawdzie w Winnym Grodzie nie było też Thomasa H. Jonassona, lecz Szweda z powodzeniem zastąpił Renat Gafurow, który zdobył dziewięć punktów. - Taki wynik nie jest dla nikogo niespodzianką, takie rezultaty w tym sezonie zresztą już padały na innych stadionach. Znów przyjechaliśmy w niepełnym składzie. Dla mnie to był pierwszy mecz ligowy w Zielonej Górze w karierze. Pamiętam tylko, że zdawałem tu licencję, dlatego też nie znam tego toru i nie wiem, co zrobić ze sprzętem. Pojechałem cztery biegi, w każdym czegoś szukałem. Były momenty, gdzie wydawało się, że idzie mi trochę lepiej - czy to na starcie, czy na dystansie, ale co z tego, skoro nie było punktów... - podsumował Artur Mroczka.
[ad=rectangle]
24-latek nie mógł znaleźć odpowiednich przełożeń na zielonogórską nawierzchnię. Ogólnie na swoim koncie zapisał tylko jeden punkt, wyprzedzając w 11. biegu niedzielnego spotkania swojego klubowego kolegę. - Start wyglądał na przyczepny, więc mówię "będzie ok". Wiedziałem, który motocykl dobrze spisuje się na takim torze, więc myślałem, że będzie w porządku. Puszczałem sprzęgło i coś nie grało - zawodnicy pojechali do przodu, a ja zostawałem z tylu. Później pojechałem z pozostałymi równo, ale to i tak nic nie dało. Wydaje mi się, że musiałbym w Zielonej Górze po prostu pojeździć, dopasować się, bo nie było prędkości. Właśnie przez to przegrywaliśmy - dodał wychowanek klubu z Grudziądza.
Choć rozmiary porażki zespołu prowadzonego przez Piotra Szymkę nie mogą nikogo dziwić, to po ostatnim meczu Renault Zdunek Wybrzeża ze SPAR Falubazem mogło się wydawać, że spotkanie w Zielonej Górze dostarczy większej dawki emocji. Wszak zielonogórzanie na Stadionie im. Zbigniewa Podleckiego wygrali różnicą zaledwie 10 punktów. - Myślę, że nadziei nie było, chociaż każdy z nas myślał, że może w Zielonej Górze będzie zacięty mecz. Jednak widać, że odstajemy poziomem i cóż... Falubaz cały czas jeździ w pełnym składzie, ma dobrych zawodników, jednych z najlepszych na świecie. My musimy walczyć o utrzymanie - zakończył Artur Mroczka.