Biało-zieloni liczą, że punkt kulminacyjny kryzysu, jaki ich spotkał, miał miejsce tydzień temu w Tarnowie, gdzie z powodów ekonomicznych pojechali rezerwowym składem. Teraz zarząd klubu, jak przekonywał ostatnio Dariusz Śleszyński, spełnił finansowe oczekiwania swoich zawodników i o nieporozumieniach nie ma mowy. W niedzielę Lwy jadą w najsilniejszym zestawieniu i w sobotę ostro szlifowali formę podczas popołudniowego treningu.
[ad=rectangle]
- Niewątpliwie jest to mecz, na który wszyscy czekamy. Od razu, gdy pojawił się terminarz, telefonowaliśmy do siebie, czy smsowaliśmy podkreślając, że w Częstochowie zapowiada się fajny dzień dziecka - stwierdził Jarosław Dymek, menedżer KantorOnline Włókniarza Częstochowa. - Unibax potrzebuje punktów, ale my też nimi nie pogardzimy. W tej chwili zajmujemy piąte miejsce w tabeli, ale cały czas przyświeca nam jeden cel, jakim są play-offy. W niedzielę musimy dać z siebie wszystko i odnieść zwycięstwo. Unibax na pewno będzie też świetnie zmotywowany, bo w dalszym ciągu są na minusie. Chcąc myśląc o czymkolwiek muszą zacząć odrabiać straty. W sobotę czytałem wypowiedź Sławomira Kryjoma i on otwarcie mówi, że do Częstochowy jedzie po zwycięstwo. Zaznaczam jednak, że my czekamy na rywala i nie zamierzamy im oddać wygranej. Cieszę się, że jest takie duże zainteresowanie biletami i w ogóle tym co się wokół tego spotkania dzieje - kontynuował.
W sobotę na SGP Arenie Częstochowa trenował cały meczowy skład Lwów, poza Peterem Kildemandem. Najdłużej na owalu przebywali Grzegorz Walasek i Rune Holta. Z kolei najmniej czasu na próbne jazdy poświęcił Grigorij Łaguta. - Podczas sobotniego treningu nasi zawodnicy ostro się przygotowywali. Rune Holtę musieliśmy z toru zganiać kijem. Tak, jak zapowiadaliśmy, zabrakło tylko Petera Kildemanda, który potrzebował odpoczynku. Duńczyk startuje w wielu imprezach. Niech pobędzie trochę z rodziną, zrelaksuje się. Zaraz po Grand Prix wyruszy ze swoim teamem do Częstochowy - powiedział Jarosław Dymek. - "Grisza" natomiast przyjechał w piątek, tak jak zapowiadaliśmy. Zrelaksował się, był na krewetkach w jednym z lokali, bo bardzo je lubi. A Łaguta jak zje krewetki to potem jedzie dobrze, bo tak było w poprzednim sezonie (śmiech). Trenował krótko, bo szybko się spasował. Po co żyłować coś, co jest dobre? - retorycznie pytał menedżer Lwów.
W ubiegłym sezonie częstochowianie spotkali się z torunianami w półfinale ENEA Ekstraligi. Po bardzo kontrowersyjnym i dramatycznym dwumeczu do finału awansował Unibax Toruń. Teraz biało-zieloni mogą właściwie przekreślić szanse Aniołów na awans do upragnionej fazy play-off. Włókniarz zdaje sobie z tego sprawę i liczy, że weźmie rewanż na torunianach. - Zawodnicy są zmotywowani. Cała atmosfera wokół tego meczu się udziela i zawodnicy też podchodzą do tego meczu dodatkowo zmobilizowani. Unibax poniekąd jest traktowany jak mistrz, a na pewno posiada jeden z najmocniejszych składów w lidze. Otrzymali karę w postaci minusowych punktów i muszą odrabiać straty. Drużyny chyba tak podchodzą do tego, by nie ułatwiać im zadania, niech się bardziej pomęczą. W naszym zespole nie ma zawodnika, któremu nie zależy na niedzielnym zwycięstwem z Unibaksem - stwierdził Dymek.
Jak słusznie wspomniał menedżer Lwów, atmosfera wokół tej konfrontacji jest bardzo gorąca i napięta. Dymek ma jednak nadzieję, iż nie dojdzie do niezdrowych sytuacji i zachowań. - Myślę, że wszystko rozstrzygnie się na zasadach fair-play i do żadnych utarczek nie dojdzie. Liczę, że zawodnicy będą walczyli ostro, ale czysto - oznajmił.
W tym sezonie we Włókniarzu nie mają szczęścia do toromistrzów. Najpierw owal przygotowywał Andrzej Puczyński, później Włodzimierz Wysowski. Na niedzielne starcie z Unibaksem nawierzchnią zajmie się Łukasz Janiec, któremu pomagać będzie Józef Kafel. Warto wyjaśnić, że pan Janiec, w częstochowskim parku maszyn bardziej znany jako "Majster", pracuje w tym klubie od kilku lat i zawsze uczestniczył w przygotowywaniu owalu. - Torem zajął się Łukasz Janiec z pomocą Józefa Kafla. Wszystko wskazuje na to, że tak już pozostanie - skomentował Jarosław Dymek.